„Ostatni czwartek karnawału tłusty, zapuśny, combrowy upływał przede wszystkim na jedzeniu i piciu...Objadanie się w tym właśnie dniu, stało się tradycją. We wszystkich domach gotowano dużo obficie kraszonego jadła, kaszy i kapusty ze skwarkami.., wyciągano połcie słoniny z komory, a bogatsi stawiali na stół mięso i kiełbasę.
W Tłusty Czwartek nie mogło nigdzie zabraknąć smażonych na tłuszczu słodkich racuchów, blinów,”pampuchów” oraz ciast lepszych i delikatniejszych, pączków i chrustów...”
I teraz zbliżamy się do opisu bohatera numer jeden Tłustego Czwartku, czyli pączka!
„Dotychczas nie wiadomo dokładnie, skąd ciasto to przywędrowało do Polski. Czasami mówi się, że jest to przysmak wschodni, czasem, że pochodzi z Wiednia. Jakby nie było, zaadoptowały się trwale w kuchni polskiej.”
A teraz opis pączka z czasów saskich, według Jędrzeja Kitowicza - ”wykwintny pączek, godny najlepszego stołu, podawany w karnawale, i „obowiązkowo” w Tłusty Czwartek był… tak pulchny, tak lekki, że ścisnąwszy go w ręku, znowu wraca do swojej objętości,a wiatr zdmuchnąłby go z półmiska”
Pączki nadal są w Polsce przysmakiem, ale przede wszystkim zajadamy się nimi właśnie w Tłusty Czwartek. Wzorowe gospodynie smażą je samodzielnie nadziewając konfiturą owocową lub z róży. Natomiast w cukierniach, i tak ostatnio modnych pączkarniach, możemy kupić pączki z wszelkiego rodzaju nadzieniem-czekoladą, budyniem, dżemem, serem, kremem alkoholowym, czy wspomnianą konfiturą z róży. Jedni uwielbiają je polukrowane, a inni oprószone cukrem pudrem. Niewykluczone, że trzeba będzie stanąć po nie w długiej kolejce, ale przecież w Tłusty Czwartek pączków nie może zabraknąć na żadnym stole.
Napisz komentarz
Komentarze