W październiku 2020 roku oleśnicka Fundacja Vestigium zwróciła się do przewodniczącego Komisji Oświaty i Kultury RM Oleśnicy z pismem, w którym poprosiła o zapoznanie radnych z problemem dwóch zniszczonych budynków przy ulicy Wojska Polskiego 52-56. To dawne WKU (Wojskowa Komenda Uzupełnień) i żołnierska stołówka. Są one wpisane do rejestru zabytków.
Temat został poddany pod dyskusję na posiedzeniu komisji. Zwróciła się ona do burmistrza o przedstawienie stanowiska miasta.
Jak ujawniła "Panorama Olesnicka", w odpowiedzi skarbnik Joanna Jarosiewicz napisała, że obiekty są własnością prywatną i zauważa, że "odnośnie uwag dotyczących możliwości wywłaszczenia posiadaczy nieruchomości i przejęcia ich przez miasto, bądź rozwiązania umowy sprzedaży tych nieruchomości, informuję, iż miasto nie rozważa podejmowania tego rodzaju kroków".
Argumenty? "W planach finansowych nie posiadamy środków ani na odszkodowanie za wywłaszczenie, ani na remont, a właściwie odbudowę stołówki i WKU, ani tym bardziej na ich późniejsze utrzymanie. (…) Miasta nie stać na przejmowanie zrujnowanych obiektów, remontowanie ich i późniejsze utrzymywanie" - ocenia skarbnik. I przytacza kwotę 20 mln zł, którą wydatkowano na uratowanie tzw. starego szpitala, dodając, że obiekt ten będzie zawsze wymagał "ponadnormatywnych nakładów".
Jarosiewicz zwraca też uwagę, że właściciele zabytkowych obiektów mogą starać się o dotacje z miasta. Ale właściciele WKU i stołówki nigdy się o takową nie zwrócili. Cóż, pewnie nawet o tym nie wiedzą. Właścicielem jest spółka z Łodzi...
Poniżej wideo autorstwa Krzysztofa Kowalskiego:
Co na to Fundacja Vestigium?
- Dla Fundacji, która jako cel priorytetowy obrała sobie ochronę i restaurowanie obiektów zabytkowych, bardzo ciekawym fragmentem pisma jest ten: "Urząd Miasta Oleśnicy, jako instytucja, burmistrz i rada miasta, jako organy gminy, nie mają ustawowo określonych kompetencji od zmuszania właściciela obiektów zabytkowych do określonych działań posiadanych przez nich zabytków". Czyli jak? Kto się w Oleśnicy zajmuje zabytkami? Bezkrólewie? Miejskiego konserwatora zabytków nie mamy, a szkoda, może warto to zmienić? Bądź, jeśli nie ma na to pieniędzy, iść w ślady innych miast - tu podpowiem: powołać kilku społecznych opiekunów zabytków. Samo informowanie wojewódzkiego konserwatora zabytków raz na kilka lat o złym stanie jakiegoś obiektu, niestety, nie wystarczy - powiedziała "Oleśnickiej" Paulina Frątczak, prezeska Vestigium.
Dodajmy, że skarbnik wskazuje, że "władcze działania" w kwestii przymuszenia właściciela do określonych działań należą do powiatowego inspektora nadzoru budowlanego i wojewódzkiego konserwatora zabytków.
- Reasumując, stanowisko miasta nie podlega dyskusji. Kolejny raz zostajemy sami na placu boju. Jednak broni nie składamy, czekamy na obiecaną dokumentację dotyczącą korespondencji Urzędu Miasta z właścicielami obiektów oraz na informacje - jakie, gdzie i do kogo pisma były kierowane w przedmiotowej sprawie - konkluduje prezeska fundacji.
Poniżej zdjęcia wykonane przez Łowców Historii.
Napisz komentarz
Komentarze