Jego stan zdrowia gwałtownie pogorszył się 12 września 1990 roku. Infułat zostaje przewieziony do szpitala w Oleśnicy. Przy chorym czuwają nieustannie siostry zakonne, księża, parafianie oraz personel medyczny.
22 września ks. Franciszek Sudoł umiera. Umiera w chwili, kiedy kilka metrów dalej w szpitalnej kaplicy kapłan znakiem krzyża rozpoczyna mszę. Przy umierającym czuwa siostra przełożona felicjanek. Miała przyjść dopiero o godz. 7. Coś ją tknęło. Przyszła tu już przed godz. 6. Jej głos wewnętrzny nie zawiódł. Zdążyła, aby w godzinie śmierci podać umierającemu gromnicę. Personel medyczny podejmuje akcję ratowniczą, ale ta jest już nie może pomóc...
Za kilka minut przybywa ks. Władysław Ozimek. W chwilę po nim ks. Jan Suchecki. Przyszli także pacjenci. Ks. Ozimek odmawia różaniec. Potem wraca do kościoła św. Jana, w którym o godz. 8.30 odprawia pierwszą mszę św. o spokój duszy infułata. Na wieży kościelnej biją żałobnym tonem dzwony. Ludzie, wychodzący z kościoła, nie chcą dać wiary. Ale ta smutna wiadomość potwierdza się. Ludzie przekazują ją sobie z ust do ust. Obcy dla siebie zaczepiają się na ulicy, w sklepach. I informują się wzajemnie. Wtedy nie było jeszcze Internetu...
Wielu nie wierzy. Wielu dzwoni do szpitala, księży, sióstr. Do południa prawie wszyscy mieszkańcy Oleśnicy dowiadują się o śmierci infułata. Po południu wiadomość podają polskie radio, regionalna telewizja i Radio Vaticana.
We Lwowie się wykształcił, u Maczka był kapelanem, do wsi jeździł rowerem
Kim by kapłan, który odcisnął tak trwałe piętno w historii Oleśnicy?
Urodził się 2 października 1903 r. w Cholewianej Górze k. Niska. Po ukończeniu gimnazjum w Rzeszowie kształcił się na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu im. Jana Kazimierza we Lwowie. Tam ukończył seminarium duchowne. 15 czerwca 1930 r. w katedrze lwowskiej przyjął święcenia kapłańskie. W latach 1930-1933 był wikariuszem i katechetą w Tłustem (powiat zaleszczycki), a następnie, do 1939, administratorem parafii Słobódce Dżuryńskiej (powiat Czortków).
W sierpniu 1939 r. został zmobilizowany jako kapelan wojskowy. Podczas wojny obronnej brał udział w walkach zmotoryzowanej 10. Brygady Kawalerii pod dowództwem Stanisława Maczka. Po zajęciu Polski przez Niemców wraz z żołnierzami próbował przedostać się przez Karpaty na Węgry i dalej na Zachód. Został jednak internowany wraz z wojskiem na Węgrzech. Tam do 1945 r. pełnił obowiązki kapelana obozowego oraz katechety.
Po wojnie wrócił do kraju i zamieszkał w rodzinnej parafii Jeżowe k. Niska, w diecezji przemyskiej, gdzie pomagał w duszpasterstwie. Na usilne prośby dawnych parafian oraz za zgodą ordynariuszy wrocławskiego i lwowsko-lubaczowskiego przeniósł się na Ziemie Zachodnie. W latach 1948-1957 obsługiwał nowo utworzoną parafię w Koskowicach pod Legnicą, w skład której wchodziło 11 wsi, do których kapłan chodził pieszo lub dojeżdżał rowerem.
2 lipca 1957 r. Ksiądz Franciszek Sudoł został proboszczem parafii w Oleśnicy, a wkrótce oleśnickim dziekanem.
Jego działalność związana była z renowacją kościoła św. Jana, odbudową spalonego barokowego kościoła św. Trójcy oraz poklasztornego budynku z przeznaczeniem na sale katechetyczne. Wykonanie tych prac budowlanych w krótkim czasie nastąpiło dzięki osobistemu zaangażowaniu proboszcza, który swoją postawą pociągnął wiernych do ofiarności i pracy społecznej.
Gorliwość duszpasterską i postawę kapłańską dostrzegły i doceniły władze kościelne. Odznaczyły go godnością prałata honorowego Ojca Św., a w 1972 r. powołały do grona kanoników gremialnych Kapituły Metropolitalnej we Wrocławiu i wkrótce potem mianowały jej dziekanem-infułatem. Dodajmy, że w 1979 r., zgodnie z obowiązującym prawem kościelnym, infułat złożył rezygnację z funkcji oleśnickiego proboszcza, która ze względów duszpasterskich nie została przyjęta przez metropolitę wrocławskiego.
Dał świadectwo odwagi w czasie stanu wojennego
W trudnych miesiącach i latach stanu wojennego "ważną ostoją Solidarności był Kościół" - jak wspominał na łamach Panoramy Oleśnickiej Franciszek Praczyk, działacz związku, jego pierwszy przewodniczący w Lokomotywowni Oleśnica.
W kościele św. Jana proboszcz odprawia msze za ojczyznę. Kazania często głosi młody wówczas kapłan, ksiądz Edward Janiak, dzisiaj biskup kaliski.
To również w dzisiejszej bazylice ukryto sztandar Solidarności z Lokomotywowni. - Sztandar Solidarności Fabryki Obuwia Odra zarekwirowała Służba Bezpieczeństwa już w poniedziałek [w niedzielę 13 grudnia ogłoszono stan wojenny - red.]. Sztandary węzła PKP i naszej Lokomotywowni ksiądz infułat Sudoł zgodził się ukryć w kościele św. Jana. Nasz był schowany w figurze Chrystusa, którą złożono w Bożym Grobie - opowiada Franciszek Praczyk.
Rok później, 8 grudnia 1982 roku, grupa wiernych, w tym działacze Solidarności, jadą do Watykanu. Maja tam audiencję u papieża Jana Pawła II. - Pielgrzymkę zorganizowała parafia, głównie ksiądz Franciszek Sudoł - mówi imiennik kapłana.
Budował kaplice, budował kościół, ale nigdy(!) nie prosił wiernych o pieniądze
W latach 80. staraniem księdza Sudoła otrzymano pozwolenie na budowę nowych kaplic filialnych: w Smardzowie, Niciszowie i Bystrem oraz nowego obiektu sakralnego w Oleśnicy. Budowa nowego kościoła stała się dla księdza Sudoła oczkiem w głowie. Mówił o nim - we franciszkańskim duchu - tak: „Nie chcę, by ta świątynia była wystawna, zdobna w złote ornamenty. Pragnę tylko, aby w swej prostocie mówiła o wielkości Boga".
W ciągu 33 lat pracy w Oleśnicy nigdy nie prosił z ambony o materialne wsparcie związane z remontami, odbudową, czy budową kościoła. Były tylko podziękowania! Proboszcz zawsze twierdził, że świątynie powinny powstawać jako dar serca i wotum wdzięczności parafian.
Naczelne miejsce w jego pracy zajmowały sprawy pogłębienia i doskonalenia życia religijnego parafian, sprawa spowiedzi oraz nauka religii. Od 1957 r. oleśnicka plebania stała się miejscem, do którego garnęły się dzieci i młodzież w różnym wieku i z różnych szkół. Proboszcz dał "wolną rękę" księżom współpracownikom, którzy organizowali pielgrzymki, przedstawienia, wycieczki, biwaki, mecz piłkarskie i w ten sposób integrowali środowisko, uczyli koleżeństwa, wzajemnej pomocy, odpowiedzialności, a przede wszystkim miłości Boga i człowieka.
Ks. Sudoł, w ciągu 60 lat kapłaństwa i 33 lat posługi duszpasterskiej w oleśnickiej parafii, bardzo często pochylał się nad tymi, którzy szukali duchowego i materialnego wsparcia. Dzięki jego postawie oleśniczanie czuli się związani ze wspólnotą parafialną i dawali dowody odpowiedzialności za rozwój parafii. Frekwencja podczas mszy była zawsze wysoka...
Ukoronowaniem jego pracy były jubileuszowe obchody 60-lecia kapłaństwa i poświęcenie 23 czerwca 1990 r. kościoła Matki Bożej Miłosierdzia. Po podziale parafii św. Jana Apostoła i Ewangelisty ksiądz infułat przeszedł na zasłużony odpoczynek, przy czym nadal piastował godność dziekana wrocławskiej Kapituły Archikatedralnej.
Czy ktoś w oleśnickim kościele zapełni po nim miejsce?
Jego pogrzeb stał się manifestacją oleśniczan, którzy z wielkimi honorami żegnali długoletniego proboszcza. Już na kilka godzin przed nabożeństwem świątynia zapełniła się wiernymi. Także na drodze ze szpitala do kościoła gęstnieje tłum. Wielu ludzi ustawiało się w długiej kolejce przed szpitalną kaplicą, aby oddać mu cześć. Przybywają księża, którzy na swojej drodze kapłańskiej spotkali infułata. Są kardynał Gulbinowicz i biskup Rybak - ten ostatni odprawia mszę żałobną. Formuje się procesja. Trumna zostaje przyniesiona do nowej świątyni, której duchowym twórcą był infułat.
Kardynał Gulbinowicz mówi o powikłanych dziejach życia ks. Sudoła, nacechowanych ogromną prostotą i zawierzeniem Bogu. Wspomina także o odznaczeniu Restituta Polonia, którym rząd polski chciał uhonorować ks. Franciszka. Nie zdążył...
Homilię wygłasza ks. Edward Janiak, który zwraca się do infułata nie jak do zmarłego, ale do bliskiego przyjaciela, który udaje się w daleką podróż. Mówi o wszystkim, czego nauczył młodych kapłanów. Kończy, wypowiadając ewangeliczne słowa: „Do zobaczenia, księże infułacie, w wieczności". Tu i ówdzie słychać szloch...
Dzień później następuje przeniesienie zwłok do kościoła św. Jana. Przybywa ok. 150 księży, są także przedstawiciele duchowieństwa innych wyznań, w tym prymas kościoła unickiego (grekokatolickiego) bpa Maksymiuk.
Na początku mszy w imieniu władz miasta przemawia burmistrz Ryszard Zelinka. Wzruszenie ściska mu gardło, głos drży. "Miejsca po księdzu infułacie nikt już chyba nie zapełni. Oleśnica straciła bezpowrotnie wielkiego człowieka" - mówi. I dodaje: "O człowieku świadczą jego dzieła"...
Następuje przeniesienie zwłok do miejsca wiecznego spoczynku, przy kościele św. Jana. Przy trumnie stoi najbliższa rodzina infułata. Staruszkę siostrę podtrzymują synowie. Sypiąc ziemię i wypowiadając słowa „z prochu powstałeś i w proch się obrócisz", klęka i z namaszczeniem całuje trumnę. Ci, którzy widzą ten gest, nie mogą powstrzymać łez...
Przy dźwiękach „Pobudki" granej przez orkiestrę wojskową i salwach kompanii honorowej trumna zostaje spuszczona do murowanego grobowca.
O wdzięcznej pamięci parafian świadczą modlitwy w jego intencji, świeże kwiaty i znicze składane przy jego grobie, a także nazwanie jego nazwiskiem jednej z oleśnickich ulic (poprzednio Dostojewskiego).
*Autor korzystał z artykułu Rafała Pyzałki z Gazety Oleśnickiej oraz życiorysu ks. Sudoła z portalu archidiecezji wrocławskiej
Napisz komentarz
Komentarze