- Otrzymaliśmy sprawozdania z Oleśnickiej Biblioteki Publicznej i MOKiS-u. Wynika z nich, że w bibliotece jest niecałe 21 etatów i 21 osób zatrudnionych. W MOKiS-ie jest 17 osób i 11 etatów. Wyliczyłam, że koszt etatu średnio w MOKiS-ie to 7.373 zł brutto, w bibliotece 5.304 zł brutto. To 2 tysiące różnicy. Skąd taka różnica? - zapytała na ostatniej sesji Raday Miasta Beata Krzesińska (Oleśnica Razem).
Co odpowiedział jej burmistrz?
- Nie jest 11 etatów, a na 17 zatrudnionych jest 11 pełnych etatów - mówił w odniesieniu do MOKiS-u. - Do tego pozostałe osoby są zatrudnione na niepełny, czyli 3/4 lub podobnych etatach. W związku z tym proszę to przeliczyć na 17, a w zasadzie na 16 etatów i wtedy ta różnica będzie znacznie mniejsza, a wynika ona z ilości czasu, które są spełnione, w tym również dodatkowych godzin - tak wyjaśniał różnicę Jan Bronś.
Ale od razu doczekał się riposty radnej.
- Osobiście zapytałam panią dyrektor Agatę Szpiłyk na posiedzeniu Komisji Zdrowia i powiedziała mi, że jest 17 osób zatrudnionych, ale to jest w przeliczeniu 11 etatów! - stwierdziła, obalając wyjaśnienia burmistrza, że etatów jest 16.
Lekko speszony Bronś stwierdził wówczas: "Ja mogę tylko powtórzyć, dla pewności sprawdzę to raz jeszcze i prześlę pani informację".
Napisz komentarz
Komentarze