"Każdy z nas będzie nieustannie osądzany za swoje słowa i czyny, rozliczany z pracy na rzecz lokalnej społeczności. Może się zdarzyć, że w ciągu najbliższych pięciu lat władza podejmie złe decyzje, ale istotą demokracji jest to, że zawsze można je skorygować. Wystarczy słuchać obywateli, kierować się ich dobrem, odrzucić partykularyzm. Być ponad żądzę władzy, pragnienie odwetu, osobistą korzyść, czy nieposzanowanie dla publicznych pieniędzy. Miejmy zawsze na uwadze dobro wspólne, społeczny interes" - te słowa wypowiedziałem jako przewodniczący-senior Rady Miasta Oleśnicy, otwierając jej pierwsze obrady. Kiedy czytam je dzisiaj, stwierdzam z satysfakcją, że okazały się prorocze.
Wielokrotnie krytykowałem działania moich politycznych adwersarzy - burmistrza Jana Bronsia i jego klubu radnych. Robiłem to, mając na uwadze dobro wspólne. Moja służba na rzecz mieszkańców Oleśnicy, moich wyborców, przyniosła pozytywny efekt. Burmistrz od niedawna koryguje swoją politykę, zaczyna właściwie reagować na sygnały mieszkańców, zmieniać swoje złe decyzje, które poddawaliśmy krytyce. Ostateczną zmianę kierunku i stylu rządzenia przypieczętowuje w sposób formalny zawarcie koalicji Porozumienia Samorządowego z Prawem i Sprawiedliwością.
Jestem członkiem Prawa i Sprawiedliwości i jako taki znalazłem się na liście wyborczej komitetu Michała Kołacińskiego, a następnie w klubie radnych Oleśnica Razem. Działałem w tym klubie bardzo aktywnie, z poświęceniem i zaangażowaniem. Partia, której jestem członkiem, zawarła koalicję z Porozumieniem Samorządowym, któremu lideruje Jan Bronś. Zaznaczę, że ta inicjatywa miała swoje źródło w samorządzie powiatowym, a nie miejskim.
Stanąłem przed dylematem: Jakiego wyboru dokonać? Czy pozostać w Oleśnicy Razem, czy realizować wytyczne władz Prawa i Sprawiedliwości? Ten wybór nie był łatwy. Przeważył jednak fakt, że zostałem radnym jako reprezentant Prawa i Sprawiedliwości i jestem winien lojalność wobec tej partii. Stąd decyzja o wystąpieniu z klubu Oleśnica Razem. Chcę zauważyć, że klub miał szeroką formułę - zrzeszał zarówno osoby partyjne, jak i bezpartyjne.
Oskarżenia o brak lojalności wobec Oleśnicy Razem odrzucam. Przynależność partyjna jest ważniejsza niż przynależność klubowa. Będę radnym niezależnym Prawa i Sprawiedliwości, a nie członkiem Klubu Jana Bronsia. Co to dla mnie oznacza? Zachowam niezależność w podejmowaniu decyzji i głosowaniu. Dobre projekty poprę, złe - zaneguję. W każdym wypadku chętnie podejmę dyskusję i uszanuję odmienne opinie. Radni Oleśnicy Razem mogą liczyć na dalszą moją sympatię i partnerską rozmowę. Wyborcy prawicy mogą oczekiwać realizowania przeze mnie bliskich im idei.
A na co z mojej strony może liczyć burmistrz Jan Bronś? Na konstruktywną rozmowę, szczerą dyskusję, a w końcu na poparcie dobrych projektów. Ale też na twarde stawianie sprawy, gdy uznam, że inaczej widzę dobro mieszkańców. Burmistrz może też liczyć na zgłaszanie przeze mnie inicjatyw i pomysłów. Także takich, które wcześniej z przyczyn politycznych odrzucał.
Będąc urodzonym społecznikiem, reprezentuję nie tylko wyborców, ale także środowisko działkowców jako prezes Rodzinnego Ogrodu Działkowego "ZNTK". Bliskie i dobrze znane są mi problemy członków Spółdzielni Mieszkaniowej "Zacisze" (byłem przewodniczącym Rady Nadzorczej Spółdzielni!), klubów i organizacji sportowych (byłem działaczem MKS Pogoń). Jestem na bieżąco z problematyką służby zdrowia jako członek Rady Społecznej SZPZOZ. Chcę szczególnie aktywnie uczestniczyć w kreowaniu polityki władz miasta w tych dziedzinach i służyć swoim doświadczeniem.
Żeby nie być gołosłownym, już dziś zgłaszam ponownie postulat budowy nowego ośrodka zdrowia dla oleśniczan, projekt bliski Oleśnicy Razem. Mam nadzieję, że mając większy niż do tej pory wpływ na decyzje burmistrza, doprowadzę do wpisania go do planu działań strategicznych na najbliższe lata i podjęcie prac koncepcyjnych nad nową przychodnią medyczną najpóźniej w przyszłym roku.
Postuluję też większe wsparcie dla oleśnickich rodzinnych ogrodów działkowych, w ramach których rzesze mieszkańców nie tylko realizują swoją potrzebę rekreacji i aktywności fizycznej, ale też produkują zdrową żywność dla nas wszystkich i utrzymują na swój koszt tereny zielone, stanowiące płuca miasta.
Liczę na poparcie tego rodzaju inicjatyw ponad politycznymi podziałami. Zapewniam, że i wśród chorych, i wśród działkowców są wyborcy zarówno tych, którzy rządzą, jak i tych, którzy działają w opozycji. Wszyscy mogą liczyć na konstruktywną współpracę z mojej strony. Współpracę dla naszego miasta i dobra nas oleśniczan.
"Kazik Karpienko" oznacza w Oleśnicy "niepokorny". Na takiego Kazika głosowali wyborcy, mieszkańcy mojego okręgu wyborczego. I takim - w imię społecznego interesu - pozostanę".
Napisz komentarz
Komentarze