"Jestem sobie hipopotam
Często się po błocie miotam
Czuję się tam tak jak w domu
I do tego nic nikomu
Zaprosiłem raz panterkę
Żeby przyszła na wyżerkę
Przyjdź, jej mówię, moja miła
Będzie tu przysmaków siła
Przyszła więc z ochotą wielką
Zachęcona tą wyżerką
Lecz cóż widzi, gdzie stół leży?
Ona patrzy i nie wierzy
Oto stół na środku błota
Zaskoczyłem tym coś kota
Jak ty jadasz, hipciu miły?
Czy ci się te rzeczy śniły?
Poszła sobie, nie smakując
Boże, wszystko się zepsuje
Muszę prosić inne zwierzę
Nikt nie przyjdzie? – nie uwierzę
Zaprosiłem więc lwa złego
Dałem też coś pikantnego
Lecz się lew obraził na mnie
Że podałem niestarannie
Cóż ty hipciu myślisz sobie?
Że ja nie dbam o swe zdrowie?
Wszak dbać muszę o higienę
By dogonić jakąś hienę
Poszedł sobie lew do czorta
Widzę – pędzi jakaś horda
Toż to stado jest gazeli
Może oni jeść by chcieli?
Zaprosiłem więc gazelę
Aby przyszła na niedzielę
Przyszła i wnet się zdumiała
Co, ja będę brudna cała?
Nie mam chęci na przysmaki
Gdy mam jeść w warunkach takich
Choć nie zjadłam nic dobrego
To dziś nie tknę nic twojego”
„Cóż mam robić, hipcio smutny?
Czy od dzisiaj mam być schludny?
Czy opuścić mam me błoto?
Będzie masa z tym kłopotów
Zastanowić się więc muszę
Czy się mam gdzie z błota ruszyć?
Jest to miła ma dziedzina
Żyłem tu jako dziecina”
Jacek Jakubowski