Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 26 kwietnia 2024 12:31
Reklama
Reklama
Reklama

Jeśli dzisiaj jest niedziela, to zabieramy Was w podróż - Kuba piękna, Kuba biedna

Nudzicie się w domu? No, do tego to się głośno nie przyznawajcie, bo człowiek inteligentny nigdy się nie nudzi. Ale jeśli powiecie nam to w sekrecie, to mamy dla Was propozycję na domową nudę. Wlejcie do szklanki rum z colą i zacznijcie lekturę... Z Cuba Libre lepiej wczujecie się w tę barwną opowieść... A jeśli nie macie w domu rumu, to nie, nie wychodźcie po niego. Zróbcie sobie innego drinka i przenieście się na wyspe jak wulkan gorącą...
Jeśli dzisiaj jest niedziela, to zabieramy Was w podróż - Kuba piękna, Kuba biedna

Kuba, wyspa jak wulkan gorąca, palm wachlarze rozkłada do słońca, Słońce do niej uśmiecha się - pamiętacie ten hit z lat 50., śpiewany przez Janusza Gniatkowskiego? Słowa o "Kubie, wyspie jak wulkan gorącej" weszły do potocznego obiegu.

Jaka jest ta wyidealizowana wyspa dzisiaj? Przez prawie 3 tygodnie poznawał ją Maciej Syta, kierownik Referatu Oświaty i Promocji Urzędu Gminy Oleśnica. Oczywiście nie poznawał jej teraz, ale przed rokiem. A czasami wydaje się, jakby to było wiek temu...

Oddajmy mu głos...
        .
Jeżdżą na koniach, czyli zobaczyłem prawdziwą biedę...

Kraj piękny, ale... Ale widziałem biedę, będąc w Tajlandii, widziałem w Wietnamie. Jednak prawdziwą biedę zobaczyłem na Kubie.

Wszystko wygląda pięknie, kiedy jesteśmy na szlakach turystycznych, w kurortach. Tam zwykły śmiertelnik kubański nie ma wjazdu, bo na rogatkach stoi wojsko lub policja, sprawdzający, kto wjeżdża. Człowiek, który wyjdzie za ten "świat turysty" dostaje obuchem w łeb, ponieważ panująca wszędzie bieda to coś niesamowitego. Domy, chyba z lat kolonialnych, zniszczone, praktycznie chylące się ku upadkowi. Gdyby dać ich mieszkańcom rzeczy kowbojskie, to mamy western. Ludzie jeżdżą na koniach, zresztą nie tylko na wsi, ale i w miastach.

Te piękne amerykańskie stare samochody, z którymi Kuba nam się kojarzy, to wszystko jest dla turystów. Zadbane, wypielęgnowane w większości. A na uboczach tras turystycznych auta mają powymieniane części, silniki, zamiast pokrętła jest gwóźdź albo w ogóle nic nie ma, tak że kierowca musi wysiąść, aby otworzyć drzwi. Karoseria przeżarta jest rdzą, szczury powygryzały w środku wszystko co jest możliwe. Większość ludzi jeździ na koniach, są bryczki, nie widziałem rowerów, jeśli już to trzykołowe, służące jako taksówki.  Bieda, bieda, jeszcze raz bieda...

Czy Kuba się zmienia? Chyba w 2016 odwiedziły ją 4 miliony turystów, a w 2018 już było 8 milionów. Chodziliśmy po starym mieście Hawany - tam było biednie. Ale trafiliśmy w kilka miejsc, w których widać dopływ gotówki, najprawdopodobniej amerykańskiej, bo przejmowane są duże kamienice na hotele, są remontowane. Trafiliśmy w kilka takich miejsc, gdzie Hawana wygląda cudnie. Jest odnowiona, budynki kolorowe, wszędzie pełno ludzi, wszyscy się śmieją, bawią. Ale poza takimi miejscami to jest coś strasznego, byłem w w szoku, że tak to wygląda. W telewizji Kuba jest pokazywana jako piękny kraj, raj. Fakt, w kurortach jest cudownie, woda, piasek, obsługa, pięknie. Ale zwykłe życie Kubańczyka... Na wioskach, jak mówiłem, większość jeździ na koniach, a orzą... wołami.   

Rozmawialiśmy na temat zarobków z taksówkarzem, który 30 lat jeździł jako kierowca autobusu. Powiedział, że jego córka jest lekarzem w szpitalu i zarabia około 100 dolarów miesięcznie. To jest bardzo dobra wypłata. Kubańczycy chwalą się, że edukacja i służba zdrowia są bezpłatne w całości. Ale widzieliśmy szpital. Na nasze nieszczęście... Kiedy przyjmowali obcokrajowca, to na piękny oddział, białe kafelki, pokoje jednoosobowe, do każdego pokoju pielęgniarka. Ale kiedy ta osoba trafiła na oddział standardowy, bo musiała przejść jakieś badania to np. w ubikacji zamiast spłuczki był hydrant strażacki...

Kubańczycy, czyli jak żyć bez Internetu?

Kubańczycy... Fajny naród, ale... Ale pomogą ci tylko wtedy, kiedy im za to zapłacisz. Ludzie sobie radzą, są uśmiechnięci, służą pomocą, jednak na końcu może cię uderzyć to, że za wszystko trzeba zapłacić. Z powodu biedy praktycznie bezinteresownie nic nie zrobią. Jeździliśmy od miasta do miasta, przejechaliśmy ponad 2 tysiące kilometrów przez całą Kubę. Lądowaliśmy i startowaliśmy z Hawany. Spotykaliśmy różnych ludzi. Byliśmy w pięknych częściach, kurortowych, ale i w wioskach i małych miasteczkach. Tam naprawdę widać "prawdziwych" Kubańczyków, którzy nie żyją z turystyki.

Klimat jest ciepły, ludzie się bawią. Siedzą, piją sobie Havana Club, czyli ich słynny rum. Ludzie uśmiechnięci. Młodzież jest bardziej otwarta. Kiedy robi się zdjęcie na ulicy, albo się coś kręci, to dzieci potrafią podejść i wyciągnąć rękę, żeby dać im pieniądze za zdjęcie z nimi. Taksówkarze bardzo się cenią. Komunikacja publiczną kosztuje grosze, ale kiedy kierowca - bo u niego się płaci -  widzi obcokrajowca, to cena idzie w górę 300 - 400 procent.  Na Kubie mamy dwie waluty, jedna dla turystów, druga dla mieszkańców. Jest np. peso, to "mniejsze" dla mieszkańców, które się płaci na wejście do autobusu, natomiast my płaciliśmy 4 - 5 peso. Fakt, że to są groszowe sprawy, ale i tak trzeba więcej zapłacić.

Muzyki jest dużo wokół. Śpiewają na ulicach, grają, jest dużo kapel, dzieciaki występują na ulicach, szkoły się prezentują, wieczorami ludzie się bawią. Są np. knajpy dla seniorów - tylko oni się w nich bawią. Praktycznie do rana gra muzyka. Na ulicach, zwłaszcza w Hawanie, długo trwa zabawa Siedzą głównie młodzi ludzie, dużo obcokrajowców, bardzo dużo Kanadyjczyków. Wysoko sto dolar kanadyjski. Dużo jest też Amerykanów. I od razu widać, którzy Kubańczycy mają rodzinę na zachodzie, bo chodzą w takich markowych ciuchach, z takim sprzętem, których u nas nie ma. W miejscowościach mniejszych już tego nie widać, widać tylko biedę...

Na Kubie nie ma Internetu. Tylko w niektórych miejscach jest wi-fi. Trzeba kupić specjalną kartę. Idzie się do punktu - coś jak nasza Telekomunikacja - daje się paszport, wpisuje się numer karty, spisuje numer paszportu. I później, kiedy człowiek się loguje, to wiadomo, kto kupił i co robił w Internecie. Można nielegalnie kupić kartę, ale to kosztuje 100 procent więcej. Nie w każdym miejscu jest połączenie. Najlepiej to widać wieczorem w sobotę - tam gdzie siedzi pełno młodzieży, to tam na pewno jest Internet, czyli punkt wi-fi.

Co jedzą, czyli głównie piją Havana Club

Jedzenie nie jest zbyt dobre. Typowy zestaw to brązowy lub czarny ryż, z czarną fasolą i do tego kawałek mięsa. A byliśmy w części takiej "europejskiej" - tam jest normalna kuchnia, biedna. Południowa część, bliżej Ameryki Południowej, jest podobno bardziej taka "afrykańska", z korzennymi przyprawami, podobno lepsza.

W lepszych hostelach, po 10 dolarów od osoby nocleg, witano nas sokiem naturalnym ze świeżo miksowanych owoców. Parę razy zdarzyło się, że mieliśmy w cenie śniadanie. Są różne ceny - 3 - 5 dolarów za śniadanie. Podają na nie tropikalne owoce, banany, papaje, arbuzy, później jakaś bułka z masłem, chleba nie widziałem. I do tego jajecznica albo omlet. Kubańczyków na takie śniadanie nie stać. Sami zazwyczaj jedzą bułkę z masłem. Albo bułkę z rybą, smażoną na głębokim oleju, który miał chyba ze 3 lata. Strasznie to było tłuste... Do tego piją lemoniadę.

Czasami się zdarzało, że jedliśmy ich hamburgera. Są inne. Tam się bardzo dużo je wieprzowiny i drobiu. Wołowiny nie spotkaliśmy. Kuba słynie z lodów. Dużo potraw jest na bazie kokosa.

Wszędzie płynie rum... Standardowo ich rum, butelka litrowa, kosztuje w przeliczeniu około 5 dolarów. W sklepie raz widzieliśmy wódkę Sobieski. A europejski mocny alkohol 0,7 kosztuje około 140 dolarów. Kubańczycy piją mnóstwo rumu. W biedniejszych dzielnicach ich rum jest jeszcze tańszy, sprzedają go z beczki. Nie wiem, czy sami go pędzą?... Dla turystów Havana Club też jest podstawa wszystkich drinków, Mohito, Cuba Libre itd.

W Hawanie drinki kosztują od 3 do 10 dolarów. Im bliżej szlaków turystycznych, tym drożej. Małe piwo 0,33 l kosztuje w sklepie od 1,5 do 3 dolarów. Alkohol jest drogi. Poza rumem. Nim wszyscy raczą się od rana do późnych godzin nocnych. Ale nie widziałem nigdzie nikogo mocno pijanego. A ludzi pijących rum na ulicach widziałem wielokrotnie. Kubańczycy siedzą na chodnikach, na ławkach i piją. Może z racji tego, że tam jest brudno, to tak jak w Azji się je na ostro, to na Kubie pije się rum. Jak słyszą obcokrajowca, to młodzi ludzie wołają, żeby się z nimi napić. Starsi też, ale ci żądają zapłaty.

Polityka, czyli Che ważniejszy od Fidela

Kult Fidela? Tak, ale bardziej kult Che Guevary. Jest bardziej wyeksponowany. Dużo zdjęć Fidela, ale Che więcej. W jednym z miast widzieliśmy duży pomnik Che z dzieckiem. Wieczorem budynek partii komunistycznej jest ledwo oświetlony. Za to pomnik pięknie oświetlony, widoczny z daleka. Pytany o politykę, o Fidela Castro, o rząd, każdy Kubańczyk odpowiadał nam wymijająco, że się nie interesuje albo że nie chce na ten temat rozmawiać.

W zasadzie jeden tylko mieszkaniec, który pracował w fabryce cygar, opowiedział nam o polityce związanej z tytoniem i tą fabryką. Okazało się, że 90 procent produkcji zabiera państwo. 10 procent zostaje na potrzeby własne prywatnego właściciela i minimalny handel. To był jedyny mężczyzna, który szczerze na temat polityki rozmawiał, nie bał się. Opowiadał, jak dostaje się najpierw nasiona od rządu, później jego przedstawiciele przyjeżdżają na kontrolę, patrzą, ile flancy wyszło, ile posadziłeś. Cały czas są kontrole, liczą, sprawdzają, nie da się nic ukryć. Gdyby coś się stało, zabierają koncesję.

Jest na Kubie bezpiecznie. Nie spotkaliśmy się z oznakami przestępczości. Ludzie się po prostu boją. Wieczorem po Hawanie chodzi policja z psami, z bronią. Jest bardzo dużo mundurowych w dużych miastach, dużo policji jeździ. Nie widziałem prostytutek. Za samo podejrzenie prostytucji idzie się do więzienia. Raz tylko jedna osoba zaproponowała nam narkotyki -  kokainę. Raz mieliśmy sytuację, że ktoś zostawił plecak. Szliśmy od miejsca do miejsca. Każdy z mieszkańców się strasznie bał, że zadzwonimy na milicję, więc każdy mówił, że nic nie wie. W końcu sami Kubańczycy znaleźli nam plecak i nam przynieśli, bo się bali, gdyż głośno się zrobiło, że Polacy zgubili plecak. Kontrasty między dużym a małym miastem są kolosalne. W małych miasteczkach nie widzieliśmy policji. A ludzie byli bardziej uśmiechnięci i tak bardzo pazerni na pieniądze jak w dużych miastach.

My nie spaliśmy w hotelach. Hotele są dosyć drogie. Spaliśmy w hostelach - to hotele rodzinne. W każdym domu rodziny mają 2 - 3 pokoje, które wynajmują. Muszą za to płacić haracz państwu, muszą zapłacić za każdy pokój, niezależnie od tego, czy mają turystów, czy nie. Czuć tam wielki strach przed policją. Kiedy wchodzisz do domu, na dzień dobry żądają paszportu. Spisują, że się u nich się mieszka. Trzeba się podpisać w specjalnym dzienniku.

Polonico, czyli Polotico, Lewandowski, Jan Paweł II

Polacy są kojarzeni z trzech rzeczy. Ci którzy się motoryzacją interesują, to znają polotico, czyli naszego fiata 126. Jest ich bardzo dużo. Ci którzy się sportem interesują, znają Lewandowskiego. A wierzący, bo na Kubie deklaruje się 60 procent osób jako wierzący, choć w kościołach jest bardzo mało ludzi, kojarzą Polskę z Janem Pawłem II. Dodam, że Boże Narodzenie jest obchodzone tak naprawdę od końca lat 90. Wcześniej Castro zabronił i dopiero przed wizytą Jana Pawła II przywrócił to święto, jako jakby narodowe. Kiedy młodzi pytają, skąd jesteś i mówi się, że Polonico, to odpowiadają albo "Lewandowski", albo "Papa Juan Paul".  

Zdarzyło nam się też kilka spotkań z Kubańczykami, którzy odezwali się do nas łamaną polszczyzną. To byli ludzie, którzy w latach 60. - 70. studiowali w Polsce, w ramach socjalistycznej wymiany młodzieży. Zdarzyło nam się też spotkać ludzi, którzy mieszkali na Ukrainie, wtedy w Związku Radzieckim. Oni mówili po rosyjsku. Sporo ludzi mówi po rosyjsku, można się w tym języku dogadać. Ale jednak znajomość angielskiego i rosyjskiego jest na tyle mała, że trzeba choć troszeczkę znać hiszpański. My mieliśmy w grupie chłopaka, który dobrze mówił po hiszpańsku, więc wszystko ogarniał.
 



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Grazia 01.04.2020 10:52
Fajne takie podroże

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: ChyłaTreść komentarza: 'Cysorz to ma klawe życie, no i wyżywienie klawe...'.Data dodania komentarza: 26.04.2024, 10:05Źródło komentarza: Działkowcy ROD ZNTK wybrali prezesaAutor komentarza: dr NoTreść komentarza: Zbysiaczku, chyba czas zaproponować pierdziszewianom referendum!Data dodania komentarza: 26.04.2024, 04:39Źródło komentarza: DLACZEGO HORBACZ WYGRAŁ, A MANIAK PRZEGRAŁ?Autor komentarza: Polak potrafiTreść komentarza: Zabił i wyciął znak krzyża na czole. Nowe informacje w sprawie przerażającej zbrodni 7 Pani Agnieszka miała 84 lata i była osobą niepełnosprawną. Poruszała się o kuli. Przemysław S. wszedł do mieszkania kobiety, a gdy nie dostał pieniędzy na alkohol, brutalnie ją zamordował. Są nowe informacje dotyczące zbrodni z 10 sierpnia 2021 r.Data dodania komentarza: 26.04.2024, 03:19Źródło komentarza: Kto został burmistrzem w Oleśnicy i Sycowie?Autor komentarza: Polak potrafiTreść komentarza: Zabił i wyciął znak krzyża na czole. Nowe informacje w sprawie przerażającej zbrodni 7 Pani Agnieszka miała 84 lata i była osobą niepełnosprawną. Poruszała się o kuli. Przemysław S. wszedł do mieszkania kobiety, a gdy nie dostał pieniędzy na alkohol, brutalnie ją zamordował. Są nowe informacje dotyczące zbrodni z 10 sierpnia 2021 r.Data dodania komentarza: 26.04.2024, 03:15Źródło komentarza: Kto został burmistrzem w Oleśnicy i Sycowie?Autor komentarza: Ave KaziukTreść komentarza: Kaziuk, to taki cysorz działkowy!Data dodania komentarza: 25.04.2024, 22:43Źródło komentarza: Działkowcy ROD ZNTK wybrali prezesaAutor komentarza: Ładna paraTreść komentarza: Beata i Adam, ładny uśmiech, radość, miło patrzeć. Po owocach ich poznacie.Data dodania komentarza: 25.04.2024, 18:33Źródło komentarza: Tak Adam Horbacz dowiedział się, że jest burmistrzem Oleśnicy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama

Redakcja Oleśnica24.com

Olpress s.c. 56-400 Oleśnica, ul. Młynarska 4B - zobacz szczegóły

Redaktor naczelny: Krzysztof Dziedzic