Gdy się wlatuje na obce terytorium, trzeba się liczyć z konsekwencjami - dla pewnego bielika kontakt z pobratymcami skończył się dość nieszczęśliwie. Choć z drugiej strony otwarte złamanie kości prawego skrzydła i szybki transport do azylu w Złotówku, w porównaniu do bliskiego spotkania z lisem czy kuną, nie jest złą alternatywą.
Dziękujemy mieszkańcowi Borowej, który poinformował nas o rannym bieliku. Teraz zdrowie naszego bohatera jest w rękach Krzysztofa Hulewicza i jego ekipy.
Napisz komentarz
Komentarze