Na wstępie więc chciałbym zaznaczyć, że ta bardzo ważna decyzja jest wyłącznie próbą przeciwdziałania pogłębiającemu się w zastraszającym tempie deficytowi środków, które przeznaczamy na gospodarkę odpadami komunalnymi. Bez jej podjęcia skazywalibyśmy się jako gmina na właściwie nieograniczony niczym dyktat ceny przez naszego dotychczasowego odbiorcę, który do kolejnych przetargów przystępował jako jedyny oferent, co dawało mu pozycję monopolisty.
Podwyżkę z połowy roku kalkulowaliśmy na podstawie cen, które zaoferowano nam w kontrakcie, aktualnie obowiązującym. Podwyższone opłaty nie dawały co prawda pełnego zbilansowania systemu, ale deficyt był do udźwignięcia przez budżet gminy. W listopadzie br. ogłosiliśmy przetarg na kolejne pół roku, w którym ten sam oferent zaproponował nam ceny miesięczne 87% wyższe niż dotychczasowe. Spodziewaliśmy się zwiększenia cen z powodu zmiany prawodawstwa i ciągle zwiększających się cen składowania odpadów oraz kosztów pracy, ale nie zwiększenia niemal dwukrotnego. Taki koszt absolutnie rujnowałby nasz budżet gminy na rok 2020 i tak bardzo obciążony dodatkowymi wydatkami na oświatę.
Zdecydowaliśmy się więc unieważnić przetarg i rozpisać nowy, tym razem na trzy miesiące. W drugim przetargu dostaliśmy od tego samego oferenta, na tych samych warunkach z wyjątkiem długości kontraktu cenę, która w stosunku do obecnej urosła „już tylko” o 42%. To była ich decyzja i nie stawiano nam w zamian żadnych warunków.
Przetarg rozstrzygnęliśmy i cenę przyjęliśmy, ale równocześnie jasne stały się dwie rzeczy. Po pierwsze taki rozstrzał cenowy tego samego oferenta w odstępie kilku dni pozwala mieć wątpliwości z czego ta cena właściwie wynika i za co my musimy płacić. Po drugie zaś, nawet jeśli w marcu nie dostalibyśmy podwyżki, to dla zbilansowania systemu opłata musiałaby wzrosnąć do ok. 30 zł od osoby. I taki właśnie był komunikat przekazany przeze mnie na sesji, a nie jak sugerowała Panorama, że stawka 30 zł jest nieuchronna i tyle będzie trzeba płacić. Nawiasem mówiąc w gminie Twardogóra przegłosowano już 28 zł od osoby za odpady sortowane.
Co jednak jeśli w naszej gminie po następnym przetargu podwyżka ceny oferenta wzrośnie o kolejne 50%, a po następnym o kolejne? Czy będziemy w stanie ponosić takie koszty? Nieobciążanie nimi mieszkańców powodować będzie niemożliwy do sfinansowania deficyt, który zatrzyma nie tylko wszelkie inwestycje, ale wręcz zagrozi bezpieczeństwu finansowemu gminy. To dziś prawdziwa stawka w tej grze.
Oczywistym więc stało się w tej dramatycznej już sytuacji, że albo w krótkim czasie zaryzykujemy ruinę gminnych finansów albo spróbujemy znaleźć rozwiązanie alternatywne, które choć w części pozwoli nam uzyskać kontrolę nad kosztami systemu je optymalizować.
Spodziewając się monopolistycznego dyktatu w kolejnych przetargach zleciłem kilka miesięcy temu przygotowanie analizy ekonomicznej i organizacyjnej zasadności powołania spółki gminnej, której moglibyśmy powierzyć tę usługę w trybie „in house”, który polega na tym, że gmina może zlecić taką usługę bez przetargu własnej spółce komunalnej działającej na jej terenie. Analiza wykazała, że spółka ma szansę zrobić to taniej, a więc po dwóch ostatnich, tak dla nas niekorzystnych przetargach, postanowiłem o niezwłocznym rozpoczęciu procesu powstawania takiej spółki.
Wiele gmin korzysta dziś z trybu „in house”. Mogą to zrobić, bo wcześniej nie zabrakło im odwagi i wyobraźni aby przekształcić swoje zakłady komunalne działające w formie zakładów budżetowych w spółki prawa handlowego. W naszej gminie do niczego takiego jednak nigdy nie doszło, a więc jesteśmy w tej chwili pozbawieni możliwości wykorzystania trybu „in house”, ponieważ nasz ZGK działa wciąż jako zakład budżetowy a nie spółka.
Brak przekształcenia w poprzednich latach ma też oczywiście takie konsekwencje, że dziś zakład jest bardzo nieefektywny. Nie wykorzystano dobrego czasu w przeszłości aby doprowadzić do uzdrowienia organizacyjnego, a wielodziesięcioletnie niedofinansowanie powoduje, ze działa on przy pomocy przestarzałego wyposażenia i zarządza zdegradowaną i wymagającą pilnych remontów infrastrukturą.
Wyprowadzenie ZGK z tego stanu to praca na lata i wymagająca wiele inwestycji. Rozpoczęliśmy ten proces, ale właśnie ze względu na obecną sytuację zakładu podjąłem decyzję aby spółka, która ma zająć się odpadami mogła od początku pracować na swój rachunek, nie dziedzicząc wszystkich „chorób” ZGK. Tym bardziej, że podnoszony często argument o dublowaniu stanowisk ZGK w odrębnej spółce jest pozbawiony sensu, ponieważ oczywiste jest, że ktokolwiek by nie przejął tej pracochłonnej i skomplikowanej działalności musi zatrudnić ludzi, którzy będą tylko jej dedykowani.
Jest także drugi, niemniej ważny argument. Prowadzenie tej działalności w odrębnej organizacji pozwoli nam wreszcie uzyskać wiarygodny koszt działania systemu gospodarowania odpadami i dzięki temu będziemy mogli bez żadnych niedomówień ustalić rzeczywistą stawkę opłaty od mieszkańca. Uważam, to za kluczową zaletę, ponieważ Państwo uzyskają wreszcie rzeczywiste dane o kosztach, a ja jako burmistrz oraz radni będziemy mogli stanąć przed Państwem i uczciwie oraz jasno wytłumaczyć się z decyzji o ewentualnych kolejnych podwyżkach, które tak czy owak wydają się niestety nieuchronne, z powodów wynikających z polityki państwa, o których pisałem wyżej.
Zrobimy wszystko, by nie były to podwyżki tak horrendalne jak w innych gminach i liczę, że dzięki podjętym działaniom i sukcesowi nowej spółki tak właśnie się stanie.
Napisz komentarz
Komentarze