Widok odpadów wielkogabarytowych, czyli mebli, okien, drzwi itp., nikogo już nie zaskakuje. Stały się zmorą Oleśnicy. Wystarczy przejechać przez miasto, żeby się na nie natknąć każdego dnia.
EcoHarmonogram Ci pomoże zachować porządek...
Problem polega bowiem na tym, że wystawiane są przez mieszkańców w zupełnym oderwaniu od terminarza ich odbioru przez odpowiedzialną za odbiór odpadów Miejską Gospodarkę Komunalną sp. z o.o. w Oleśnicy. Czasem informację o terminie przekazują lokatorom zarządcy wspólnot. Nie do wszystkich jednak ona dociera. A wystarczyłoby zainstalować w swoim telefonie komórkowym aplikację o nazwie EcoHarmonogram. Jeśli zaznaczymy w niej swój adres, to będziemy otrzymywać alerty o planowanym odbiorze odpadów z zaznaczeniem, o jakie frakcje chodzi. "Nadchodzi termin wywozu odpadów - odpady zmieszane 30-09-2019" - to przykładowa treść.
Po wejściu w aplikację znajdziemy więcej informacji, na przykład: "Dziś - odpady biodegradowalne. Jutro - odpady zmieszane. 23 października - meble i odpady wielkogabarytowe". Gdyby wszyscy korzystali z EcoHarmonogramu - i się do niego stosowali! - problemu szpecących miasto gabarytów byśmy nie mieli.
We wspólnotach z bloków wielomieszkaniowych, które dysponują dużymi boksami śmietnikowymi, problem jest mniejszy, bo wstawione do nich meble nie są tak bardzo widoczne. Ale generalnie porządkowi to nie służy, bo ciągły bałagan w śmietniku działa demobilizująco. Skoro jest, jak jest, to po co się wysilać z jakąś tam segregacją - wrzucę wszystko do zmieszanych...
Skoro już MGK zabierze Wasze stare meble, w których towarzystwie spędziliście tyle godzin i lat, to czy nie ciekawi Was, gdzie powędrują i co się z nimi stanie? Domyślamy się, że tak - i postanowiliśmy je wyśledzić. Otóż gabaryty jadą na teren oleśnickiej oczyszczalni ścieków w okolicach Smardzowa. I trafiają na wielką stertę, z której każdego dnia robi się coraz większa góra. Kiedy już osiąga spodziewany rozmiar, wzywana jest firma, która przyjeżdża z urządzeniem do ich... zmielenia. Pomyślcie, jaka musi być siła takiego młynka, że meble, drzwi i okna zamienia na wióry. - Wióry lecą!... - mogą powiedzieć pracownicy oczyszczalni, którzy widzą tumany kurzu w trakcie takiej czynności.
Skąd ta plaga i co dalej?
Na pytanie "Skąd plaga gabarytów?" dyrektor finansowy MGK Sławomir Wers ma przekonującą odpowiedź.
- Niskie bezrobocie, wyższe wynagrodzenia oraz transfery socjalne sprawiają, że chętniej i częściej wymieniamy meble i wyposażenie naszych mieszkań i domów - słyszymy od niego. - Z jednej strony wzrost dobrobytu jest powodem do dumy, z drugiej jednak niesie za sobą problemy środowiskowe związane z zagospodarowaniem niepotrzebnych odpadów. Kłopoty te dotknęły również Oleśnicę, gdzie w ciągu ostatnich 6 lat ponad 10-krotnie wrosła ilość tego rodzaju odpadów zbieranych cyklicznie u źródła przy osłonach śmietnikowych- z 71 ton w 2014 do spodziewanych 800 ton w 2019 roku.
MGK, która zbiera, transportuje, a następnie poszukuje firm skłonnych do ich zagospodarowania, boryka się z coraz większymi kłopotami. Ceny płacone przez spółkę w ciągu ostatnich 2 lat wzrosły 3-krotnie, a ogromna nadpodaż tych odpadów powoduje, że zainteresowanie i możliwości przerobu firm utylizacyjnych są coraz mniejsze. Skutkuje to ograniczeniem możliwości wyzbycia się tej kłopotliwej i niejednorodnej frakcji odpadów. Niejednorodnej, bo zawiera drewno, płyty, pianki, tkaniny, szkło, metal i tworzywa - mówi dyrektor.
Pytamy go, dlaczego spółka nie zawozi gabarytów do Zakładu Zagospodarowania Odpadów Olszowa, tylko przerabia je u siebie.
- Cena za przyjęcie tony gabarytów w Zakładzie Zagospodarowania Odpadów Olszowa, która wynosi 690 zł, jest trudna do zaakceptowania - mówi Sławomir Wers.
I dodaje: "Ale znalezienie dziś odbiorcy za cenę nieco powyżej 500 zł za tonę na otwartym rynku jest praktyczne niemożliwe. Stąd częsta konieczność magazynowania i poszukiwanie firm recyklingowych, które nie zachwieją budżetem Zakładu Oczyszczania Miasta MGK".
Wiemy już zatem, że taniej jest na terenie oczyszczalni ścieków przerobić gabaryty na wióry, a te z kolei łatwiej zutylizować. Trzeba jednak przygotować się na coraz gorszy scenariusz. Wraz z poprawą statusu ekonomicznego Polaków odpadów wielkogabarytowych będzie przybywać i za ich odbieranie możemy płacić coraz więcej, jeśli ktoś nie wymyśli jakiegoś tańszego systemowego rozwiązania. Póki co cieszmy się, że tak łatwo możemy się ich pozbyć. Bo na przykład w Japonii, w której gospodarka odpadami może być przykładem dla innych państw, gabaryty odbiera się wyłącznie na żądanie. Japończyk musi zakupić jeden z 4 kuponów o różnej wartości i ustalić datę odbioru. Kupon nakleja na odpad wielkogabarytowy, który wystawia we wskazanym miejscu. Jeśli wystawi odpad bez kuponu, nikt go nie zabierze, a on zostanie ukarany za zaśmiecanie miasta. Dziki kraj, prawda?...
Napisz komentarz
Komentarze