Już widać, że ten problem długo nie znajdzie swojego rozwiązania...
Dzisiaj w obecności pięciorga mieszkańców Oleśnicy o problemie rewitalizacji boiska na Starych Ratajach, wykonanej w ramach Oleśnickiego Budżetu Obywatelskiego, dyskutowali radni z Komisji Budżetu Rady Miasta Oleśnicy.
Jej posiedzenie miało się odbyć na terenie sportowego obiektu, ale miejsce zmieniono na salę w ratuszu, bo - jak powiedział szef komisji Robert Sarna - "burmistrz bardzo chciał być na spotkaniu". - Może dotrze - wyraził nadzieję radny. Ale Jan Bronś na posiedzenie nie dotarł.
Mieszkańcy po raz kolejny rzeczowo przedstawili swoją argumentację. Przypomnieli, że w głosowaniu OBO projekt poparło ponad 400 oleśniczan, że było to największe wyrażone poparcie, że zakres zadania był szczegółowo podany, a jego koszt na 60.000 zł ustali nie oni, ale miejscy urzędnicy. Bez ogródek skrytykowali też zakres, jakość wykonanych prac i cenę, czyli kwotę 37 tysięcy, którą na nie wydatkowano.
Radni klubu Jana Bronsia i wiceburmistrz Edyta Małys-Niczypor starali się zwekslować dyskusję w kierunku obarczenia winą komisji weryfikującej projekty w poprzedniej kadencji, która miała popełnić błąd, nie odrzucając zadania z szerokim zakresem prac, przy zbyt małych środkach. Ale wątek zarzucono, bo okazało się, że przewodniczącą tejże komisji była ówczesna i obecna skarbnik miasta Joanna Jarosiewicz. W dodatku Krzysztof Fink, dyrektor Sekcji Dróg Miejskich, oświadczył, że to właśnie od skarbnik otrzymał informacje, iż to Sekcja ma wykonać rzeczone zadanie. On sam przyznał, że może zbyt literalnie odczytał intencję projektodawców, skupiając się jedynie na nazwie zdania: Rewitalizacja - niwelacja terenu.
W tej sytuacji rządzący zaproponowali inne rozwiązanie.
- Jeśli jest to źle wykonane, to trzeba przywieźć ciężarówkę ziemi, wyspać i dosiać trawę - powiedział Aleksander Chrzanowski, przewodniczący Rady Miasta. - Trzeba wyzbierać kamienie, skosić trawę, dosiać ją i przywieźć jedna, dwie ciężarówki ziemi - stwierdził Robert Sarna.
Takie stawianie sprawy mieszkańców oburzyło.
- Wywaliliście 37 tysięcy w błoto, a a teraz chcecie przysypać to ziemią z ciężarówki?! - nie kryła zdumienia jedna z oleśniczanek. - Żarty sobie robicie?! Coś niesamowitego, co się tutaj dzieje - podsumowała dyskusję. - Jestem pod wrażeniem - ironizowała. - To skandaliczny sposób wyrzucania naszych pieniędzy. Trzeba wykonać boisko zgodnie z regułami - dodała. - Chcemy, żeby nasz projekt został zrealizowany - wsparła ją inna z przedstawicielek projektodawców.
Ta zdecydowana postawa mieszkańców, którzy w trakcie dyskusji kilkakrotnie zarzucali m.in. wiceburmistrz mijanie się z prawdą, spowodowała, ze rządząca większość zmieniła front. Przyjęto pomysł mieszkańców, że przedstawią oni koncepcję zagospodarowania terenu, miasto ją wyceni, a mieszkańcy, jeśli wycena będzie za wysoka, sami zaproponują wykonawców.
Aha, a ile pieniędzy z 60 tysięcy jeszcze zostało? Ba... Na to pytanie nikt z rządzących nie potrafił precyzyjnie odpowiedzieć... Po wyjściu z ratusza mieszkańcy nie szczędzili rządzącym gorzkich słów. Oberwało się zwłaszcza wiceburmistrz Oleśnicy.
Szerzej o dyskusji - w Panoramie Oleśnickiej