"Obraz oleśnickiego Rynku wygląda w skrócie tak: osobnik z pierwszego zdjęcia na ławce po lewej stronie dziś zaatakował mnie i koleżankę w ciąży wyzwiskami wulgarnymi, groźbą pobicia i straszenia. Miałam rozkołatane nerwy, zwyczajnie się jego bałam. Wrzeszczał na cały Rynek. "Pier... lone ku..." - to były najłagodniejsze słowa skierowane do nas.
Zadzwoniłyśmy na numer alarmowy, podałyśmy dane osobowe, adres, pod którym jesteśmy i można go wytropić, bo porusza się w strefie Rynku. Z tego, co wiem, zachowuje się tak agresywnie od od festiwalu piwa, na którym raczył się zjawić i atakuje ludzi, w tym uderzył w twarz kobietę.
Niestety, nikt nie interweniował, nikt nie zajechał, nikt się z nami tez nie skontaktował. Po tym wydarzeniu jestem w strachu puścić dziecko do Rynku same. Dla mnie to też miejsce w tym momencie do unikania.
Pytanie: Jaki jest pomysł już nie na ożywienie Rynku, ale by można było do niego bezpiecznie wejść w środku dnia?"
Taki post zamieściła oleśniczanka w Internecie. Zilustrowała go zdjęciami.
Kloszardzi niezmiennie okupują ławki w Rynku, ba, coraz częściej można ich spotkać na korytarzach Urzędu Miasta, czy też śpiących przy wejściu do ratusza...
Napisz komentarz
Komentarze