"10 czerwca br, pojawiło się pierwsze ognisko parwowirozy, które nie do końca zostało dobrze przez nas odczytane... ponieważ, to był czas opałów i zmniejszony apetyt był dla nas niczym nienormalnym.. zwłaszcza u dorosłych, szczepionych psów, które są z nami od kilku miesięcy. Początek tragedii zaczął się w środę ... gdzie pojawiły się już typowe objawy parwo... Temperatura na dworze, dodatkowo nam nie sprzyjała...
Zachorowały nam 2 psy i z dnia na dzień kolejne, łącznie mieliśmy przez 3 tygodnie chorych 28 psów.
To był dla nas koszmar, tragedia.... nie mieliśmy sił. Każdy dzień zaczynał się od sprawdzenia, czy pojawiło się nowe ognisko... Heroiczna walka z dwoma wirusami parwo i koronawirozą, które zaatakowały w jednym momencie... świadomość tego, że tak zmutowana parwo daje nam małe szanse na wygraną.... Cierpienie, ból i te oczy... Oczy naszych podopiecznych ... w nich było wypisane wszystko...
Cierpienie ! tego nie da się opisać. Dzień zaczynał się od kroplówek, leków, surowicy.... A towarzyszyła nam bezradności, strach oraz niepewność.
Dzień kończył się podobnie.... Na ośrodku spędzaliśmy po 17 czasem 19 godzin dziennie.
Oprócz leczenia i opieki, musieliśmy zadbać, aby ten syf się nie wydostał dalej... więc do akcji wkroczyła chemia a dokładnie, kilogramy chloru, virkonu. Dezynfekcja oraz sterylność była zachowana i wdrożona procedura zabezpieczająca w takich sytuacjach. Czyli pełna izolacja zwierząt.
Niestety nie udało się wszystkich uratować. Zmarło 6 psiaków. Hammer, Fibi i 4 szczeniaczki... Strata każdego zwierzaka jest dla nas tragedią i porażką.... Najgorzej przeżyliśmy śmierć, Hammera... Tego nie jesteśmy sobie w stanie wytłumaczyć, dorosły pies, pies biegający w zawodach, silny , szczepiony....
Pomimo walki to On, jako pierwszy odszedł z naszej Ekipy Przytul Pyska.
Hammer pies, którego pokochaliśmy, zrozumieliśmy. Daliśmy mu to co kochał: błoto, bieganie i patyki oraz nas .
Jego życie mamy nadzieję, że było fajne, mimo krat... kochaliśmy wariata, a on dawał nam głupkowatą radość i wariacje ... Hammer nasze dziecko biegowe zostanie w pamięci na zawsze.
Dziś, a dokładnie od niedzieli nie mamy żadnego ogniska choroby. To chyba jest już dobra wiadomość...
Nie zapeszając...
Ośrodek nadal jest zamknięty dla gości do odwołania...
To jest dla nas lekcja, którą zapamiętamy do końca naszego życia...
Prosimy o wyrozumiałość i przepraszamy za niedyspozycję ośrodka"
