Łabędź bytujący na stawie pod zamkiem w Oleśnicy zaplątał się w żyłkę na skutek niefrasobliwości wędkarza, który powinien zachować ostrożność, widząc w pobliżu parę łabędzi z ośmioma młodymi. Żyłka z przywieszonym spławikiem owinęła się wokół nogi ptaka. Chcąc się uwolnić, zdołał zerwać żyłkę przytwierdzoną do wędki. Kawałek żyłki ze spławikiem pozostał na jego nodze. Jeśli będzie to trwało dłuższy czas, może spowodować martwicę kończyny i śmierć łabędzia.
Próby złapania ptaka przez miłośniczki przyrody z Sylwią Urbanek na czele i strażaków w celu uwolnienia go od żyłki podejmowane w czwartek nie dały rezultatu.
W piątek wieczorem przyjechał lekarz weterynarii Tomasz Grabiński, prowadzący Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt w Kątnej. Jak nam powiedział, o pomoc poprosił go Urząd Miasta Oleśnicy.
Warunkiem schwytania ptaka w podbierak z siatką było to, aby znajdował się na brzegu. Miłośniczkom przyrody z Sylwią Urbanek długo udawało się go utrzymywać poza wodą. Prowokowany przez nie łabędź atakował je i wyskoczył za nimi na brzeg. Musiały być przy tym ostrożne, bo ptak jest niezwykle silny i może uderzeniem skrzydła złamać człowiekowi rękę.
Jednak nim doktor Grabiński dotarł do miejsca przy stawie, łabędź wrócił do wody. Próbowano go jeszcze prowokować, ale jego reakcja nie była już tak gwałtowna i nie wyskoczył ze stawu. Na koniec efektownie, ślizgając się na tafli wody, pokonał kilkadziesiąt metrów i wrócił do swojej ptasiej rodziny.
Podejmowane będą kolejne próby.
Napisz komentarz
Komentarze