"Śmierć stawia nas w obliczu bezsilności, która nas obezwładnia i zabiera w nieznane. A kiedy pojawia się kradnąc ukochaną osobę, przeszywa serce bólem i odznacza w nim swoje piętno, które przypomina nam stale jacy jesteśmy wobec niej bezsilni.
Przyjmijcie Państwo wyrazy najgłębszego współczucia i zrozumienia z powodu śmierci córki" - napisał oleśnicki oddział PCK.
A tak żegnali ją przyjaciele:
"Kochani, nasza Paulina Juszczak, po długiej walce z chorobą, niestety dziś (27.04) rano odeszła. Miała 25 lat. Osierociła 3-letnią córeczkę.
Mimo ciężkiej choroby była zawsze uśmiechniętą, cudowną, wesołą, utalentowaną dziewczyną... Kochała życie i ludzi. Często pomagała sąsiadom, opiekowała się ich dziećmi. Zawsze można było na niej polegać. I taką Paulinę zapamiętamy.
Dziękuję wszystkim, którzy pomagali Pauli w walce z ciężką chorobą. Były organizowane różne zbiórki i akcje na rzecz Pauliny, niestety, choroba nie miała litości.
Wyrazy głębokiego współczucia dla całej rodziny.
Paulinko, zawsze pozostaniesz w naszych sercach. [*]
Pogrzeb odbędzie się we wtorek 30.04 o godzinie 14 we Wszechświętem".
TAK WYGLĄDAŁA WALKA O ŻYCIE...
Paulina Juszczak z Wszechświętego potrzebowała ponad pół miliona, żeby mogła żyć i wychować córeczkę.
Zaczęło się wszystko w 2014 roku, kiedy Paulina gorzej się poczuła, rozpoczęło się poszukiwanie przyczyny i wreszcie padła diagnoza. Wykryto u niej nowotwór, który ukrywał się od dziecka to rdzeniak płodów. Niezwłocznie podjęła leczenie. Po żmudnej drodze udało jej się pokonać chorobę. To był guz w móżdżku, Paulina przeszła operację, udało się go pomyślnie usunąć. Rokowania były pozytywne.
Paulina powoli nabierała sił i rozpoczynała nowe, lepsze życie. Wyszła za mąż, urodziła śliczną córeczkę. Starała się żyć normalnie, ale w 2016 roku zaczął się kolejny potworny koszmar, choroba powróciła ze zdwojoną siłą. Nawrót choroby uderzył w szpik i kręgosłup. Paulina straciła już przez chorobę dwa kręgi. Po długim leczeniu też się udało wygrać walkę.
Można powiedzieć śmiało, że to właśnie upór, uśmiech i chęć życia Pauliny przyczyniły się do tego, że udało się jej kolejny raz pokonać chorobę. Mimo, że bitwa była zakończona, wojna nadal trwała. Lekarze szukali sposobu aby choroba nie wróciła. 25-latka nie kwalifikuje się do przeszczepu, ponieważ nie jest to białaczka. Planowany był też autoprzeszczep, lecz jej szpik nie produkuje nadmiaru komórek, a jedynie taką ilość, aby przetrwać.
We wrześniu 2018 roku Paulina, zakończyła chemioterapię. Czekała na wykup tabletek, które miały jej pozwolić żyć. A w styczniu 2019 zrobiono Paulinie rezonans, na którym wykazało, że po raz kolejny czeka ją walka z potworną chorobą. To już trzeci raz choroba zaatakowała. Tym razem jest rozsiew na kręgosłup, odcinek szyjny i piersiowy oraz zewnętrzną stronę rdzenia. To ta sama choroba, którą wcześniej udało się dwukrotnie pokonać, ale wróciła ze zdwojoną siłą i uderzyła w inne miejsca.
Koniecznym było szukanie innego sposobu na zabezpieczenie organizmu Pauliny. I znaleźli sposób, kolejna chemioterapia oraz branie tabletek, które są jedyną szansą na zablokowanie choroby.
Najbliżsi starają się być wsparciem dla chorej. Robią wszystko, aby Paulina wróciła do zdrowia. Kochający mąż i piękna córeczka są m.in motywacją dla Pauliny na to by wyjść z choroby, która bez skrupułów zaatakowała.
Paulina zrobi wszystko, aby żyć i wychowywać małą córeczkę, bo przecież nikt nie kocha tak jak mama. Młoda, 25-letnia kobieta toczy nierówną walkę. Walczy jednak o każdy tydzień, dzień, a nawet godzinę aby pokonać chorobę i być ze swoimi bliskimi.
Napisz komentarz
Komentarze