Środowe godziny dopołudniowe upłynęły nam na chronieniu przed zagładą trzech ocalałych króliczków na placu Zwycięstwa. A wybraliśmy się tam tylko po to, żeby zrobić zdjęcia...
Jak powszechnie wiadomo, na placu mieszkała cała królicza rodzina. Firma Tom Trans Tomasz Walczak nie zabezpieczyła ani zwierząt, ani ptaków bytujących na placu w środku Oleśnicy przed rozpoczęciem prac.
Kiedy pojawiliśmy się na miejscu po godzinie 10, trwała przerwa śniadaniowa na budowie. Zastaliśmy przykry widok. Miejsce dotychczasowego bytowania rodziny dzikich królików - pośród krzewów - zostało całkowicie zniszczone przy pomocy koparki. Dostrzegliśmy trzy młode króliki ukrywające się pod koparką, w miejscu gdzie dotąd bytowały. To oznaczało, że zginęły dorosłe osobniki i część młodych.
Po zakończeniu przerwy operator koparki próbował ją uruchamiać. Widać było, że króliki nie robią na nim żadnego wrażenia. Zero empatii. Jednak nasza stała obecność przy ogrodzeniu i rozpoczęcie filmowania spowodowało, że nie zdecydował się na ostateczne rozjechanie zwierząt. Postanowiliśmy więc trwać tam, żeby powstrzymać zabicie młodych królików.
Przechodnie pokazali nam ptaszka przy ogrodzeniu. Jego gniazdo zostało zniszczone. Do małego osobnika, który nie potrafił jeszcze fruwać, podlatywały dwa starsze osobniki i karmiły go. To był przykry widok.
Przechodnie wyrażali dezaprobatę wobec dokonującej się na ich oczach zagłady królików i ptaków. Mieszkająca w pobliżu kobieta poszła z interwencją do ratusza. Rozmawiała z naczelnikiem Golińskim odpowiedzialnym za prowadzenie inwestycji. Obiecał jej powiadomienie o sytuacji kierownika budowy. Nie zrobił tego jednak, o czym przekonaliśmy się, kiedy kobieta wróciła i zadzwoniła do kierownika, którego numer znalazła na tablicy informacyjnej. Kierownik powiedział jej, że nikt mu nie zgłaszał problemu królików. W sprawie ptaków oznajmił, że współpracuje z ornitologiem.
Kobieta ze łzami w oczach domagała się ochrony ocalałych młodych zwierząt. Wzruszyliśmy się razem z nią. Ornitologa na placu nie widzieliśmy. Jeśli wykonał wcześniej jakąś pracę, to zrobił to nieefektywnie.
Robotnicy po konsultacji ze swoim przełożonym wygonili króliki spod koparki stojącej na rozgrzebanej ziemi. Maszynę przemieszczono w inne miejsce placu. To był pozytywny efekt naszej obecności.
Trzymającej się dotąd razem trzy króliki rozbiegły się przerażone w różne strony.
Nasza relacja na żywo na Facebooku była oglądana przez wiele osób. Z dezaprobatą komentowano niezabezpieczenie zwierząt przed rozpoczęciem budowy. Ktoś powiadomił Oleśnickie Bidy. Wrażliwe na los zwierząt działaczki tej fundacji podjęły po południu próbę uratowania królików. Przytaczamy ich relację:
Bardzo nietypowa środa
W związku z remontem placu Zwycięstwa w Oleśnicy, podjęliśmy próbę odłowienia żyjących tam królików. Króliki te są swoistym symbolem Oleśnicy i wielu mieszkańców troszczy się o te maleństwa. Królicze stada żyją zarówno na placu Zwycięstwa, jak i w okolicznych klombach przy placu Staszica. Na miejscu budowy zastaliśmy 3 małe króliczki, które chowały się pod elementami rusztowań. Niestety króliczki nie chciały współpracować i nie dały się zwabić na smakołyki ani dać złapać w pobierak. Zostawiliśmy klatkołapkę z wabikiem. Jesteśmy w stałym kontakcie ze Stowarzyszeniem Pomocy Królikom oraz lekarzami weterynarii, którzy specjalizują się w pomocy dzikim zwierzętom. Takich zwierząt nie można odłowić np. przy pomocy Sedalinu.
Mamy również zapewnienia ze strony ekipy budowlanej, że nikt celowo nie skrzywdzi zwierząt. Panowie dzielnie nam dziś pomagali. Jest bardzo duża szansa, że gdy ucichną maszyny, króliki znajdą sobie nowe schronienie, choćby w pobliskim żywopłocie. Póki co, nie ma szans na ich złapanie.
Nie wiemy więc, czy króliki uda się ocalić.
Uważamy, że wykonawca robót odpowiada za to barbarzyństwo na placu Zwycięstwa. Nie zabezpieczył zwierząt, dopuścił do unicestwienia części z nich. To samo dotyczy postępowania z ptasimi gniazdami. Prowadzenie inwestycji obwarowane jest wieloma przepisami. Niektóre dotyczą ochrony przyrody - zwierząt, ptaków.
Urząd Miasta jako inwestor udał, że nie słyszy sygnałów. Interwencja kobiety nie przyniosła żadnego skutku.
Wyrażamy stanowczy sprzeciw wobec takiemu podejściu do przyrody. To kolejna w krótkim czasie inwestycja miejska, przy której konieczna była interwencja. W najnowszym numerze "Panoramy Oleśnickiej" znajdziecie opis skutecznej interwencji Sylwii Urbanek wobec planowanego spuszczenia wody w stawie i innych prac przy ul. Kruczej w okresie kiedy ptaki i płazy są pod ochroną, bo mają młode, tak jak para łabędzi.
Zamieszczamy tu nasze wideo stanowiące zapis "na żywo" na Facebooku tego, co się działo na placu Zwycięstwa. Materiał ma charakter dokumentacyjny, nie był poddawany montażowi. Dla jednych będzie to walor, dla drugich - powód do narzekań. Ten materiał oddaje jednak sytuację na miejscu.
Na jednym z filmów zarejestrowaliśmy telefoniczną interwencję kobiety i jej emocjonalną reakcję. Ludzie wrażliwi docenią jej zabiegi...
Napisz komentarz
Komentarze