Trzecia skarga "na Burmistrza Miasta Oleśnica oraz przedstawicieli UM w Oleśnicy", która wpłynęła do Urzędu Miasta 12 lutego br. od zastrzegającego anonimowość obywatela o inicjałach T.G., tym razem została skierowana przez przewodniczącego Aleksandra Chrzanowskiego do rozpatrzenia przez Komisję Skarg, Wniosków i Petycji Rady Miasta. Dotyczy niezamieszczania odpowiedzi na interpelacje, zapytania i wnioski składane przez radnych, czyli nieprzestrzegania wymogów ustawowych. Odpowiedzi na interpelacje i zapytania radnych powinny być - zgodnie z ustawą z dnia 8 marca 1990 r. O samorządzie gminnym - publikowane w "Biuletynie Informacji Publicznej" oraz na stronie internetowej gminy. Urząd Miasta Oleśnicy nie stosował się do tej obowiązkowej regulacji prawnej, przez co mieszkańcy byli pozbawieni dostępu do informacji publicznej.
Nie uchybiła ustawowemu terminowi?
Komisja Skarg rozpatrzyła tę ostatnią skargę na posiedzeniu 21 lutego. Jej treść odczytał przewodniczący Henryk Bernacki (klub Jana Bronsia). Następnie przedstawił pisemne wyjaśnienia - jak się okazało - nie burmistrza Jana Bronsia, a inspektor Biura Rady Miasta Katarzyny Krawczyk, pracownica Wydziału Organizacyjnego. To ona wzięła na siebie odpowiedzialność za brak publikacji odpowiedzi na interpelacje i zapytania. Tłumaczy to "zwiększoną ilością zadań w tym okresie, związanych z początkiem kadencji Rady Miasta Oleśnicy oraz przełomem roku". "Bardzo duża ilość innych zadań spowodowała przesunięcie publikacji na możliwie najbliższy czas"; "Zakres obowiązków pracownika biura Rady Miasta został znacznie zwiększony o nowe zadania wynikające z nowelizacji ustawy o samorządzie gminnym" - to cytaty z pisma K. Krawczyk.
W jej odpowiedzi znalazła się też wykładnia znaczenia słowa `niezwłocznie`. Jak wyjaśnia, nie należy utożsamiać go z terminem natychmiastowym, ani żadną konkretną datą. Jak czytamy, określenie `niezwłocznie` ma charakter instrukcyjny. Oznacza - zgodnie z wykładnią Sądu Najwyższego - termin realny, mający na względzie okoliczności miejsca i czasu, a casu ad casum (łac. od przypadku do przypadku), tak szybko, jak jest to możliwe. W żadnym razie nie oznacza `natychmiast`, `bezpośrednio`. Inspektor utrzymuje, że "nie uchybiła ustawowemu terminowi", i wskazuje, że "przepis nie określa sankcji" za jego niedotrzymanie.
Zaprezentowaną w wyjaśnieniach pracownicy linię obrony burmistrza podtrzymywały obecne na posiedzeniu - pod nieobecność Jana Bronsia - wiceburmistrz Edyta Małys-Niczypor, naczelnik Wydziału Organizacyjnego Maria Susidko i skarbnik miasta Joanna Jarosiewicz. Ta ostatnia nie wiadomo, w jakiej roli w tym momencie występowała i na jakiej podstawie formalnej zabierała głos w trakcie rozpatrywania skargi, skoro burmistrza reprezentowały wiceburmistrz i naczelnik.
Skarbnik stwierdziła, że "skargi na burmistrza trafiają rykoszetem w Bogu ducha winnych pracowników". Uderzyła w emocjonalną nutę, chcąc wywołać współczucie dla nadmiernie obłożonej obowiązkami "pani Kasi". - Ja naprawdę stanowczo, w poczuciu solidarności pracowniczej, bronię tutaj godności pani Katarzyny! - powiedziała nawet. Ta odwołująca się do sfery emocji argumentacja była skierowana głównie do radnego Pawła Bielańskiego (Oleśnica Razem), który jako jedyny przedstawiciel opozycji w Komisji Skarg, Wniosków i Petycji starał się ustalić stan faktyczny i rzeczowo odnieść go do obowiązujących przepisów. Musiał jednak tłumaczyć się, że szanuje pracę pani inspektor i "nie ma nic przeciwko niej"...
"Niezwłocznie" w praktyce Urzędu Miasta Oleśnicy
Okazało się, że odpowiedzi na interpelacje zostały umieszczone w "Biuletynie Informacji Publicznej" po wpłynięciu skargi. Widać więc, że odniosła ona pozytywny skutek.
Jak się okazało w toku wyjaśnień, odpowiedzi na interpelacje i zapytania zgłoszone przez radnych na sesji 28 listopada 2018 roku zostały umieszczone w BIP dopiero 12 i 13 lutego 2019 roku. Panie reprezentujące burmistrza i Urząd Miasta utrzymywały, że uczyniono to... "niezwłocznie".
Radny Paweł Bielański zapytał, co z obowiązkową publikacją na stronie internetowej. Wiceburmistrz Edyta Małys-Niczypor odpowiedziała, że nie jest to możliwe, bo "ta strona jest bardzo ograniczona technicznie" i "zrobić zakładkę "Odpowiedzi na interpelacje będzie skomplikowane". "Możemy wrzucać w "Aktualności" każdą odpowiedź" - stwierdziła. Zdaniem wiceburmistrz odpowiedzi na wystąpienia radnych można zamieścić "tylko i wyłącznie w Aktualnościach".
Radny powątpiewał w te wyjaśnienia. Wskazał, że przecież jest zakładka dotycząca statutu, więc można zrobić kolejną. Otrzymał odpowiedź, że to niemożliwe. "Proszę mi wierzyć, strona jest z usterkami technicznymi" - oświadczyła wiceburmistrz.
W tym czasie naczelnik Maria Susidko wyszła szybko z sali i po chwili do niej wróciła. Przekazała na ucho Edycie Małys-Niczypor, że... odpowiedzi są już na stronie internetowej! Wiceburmistrz oznajmiła to głośno. To, co przed chwilą było absolutnie niemożliwe ("Proszę mi wierzyć..."), jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki stało się możliwe...
Widzimy sprzeczność w wyjaśnieniach dotyczących niepublikowania odpowiedzi na interpelacje, podważająca ich wiarygodność. Wiceburmistrz utrzymywała, że publikacja na stronie internetowej jest niemożliwa z powodu ograniczeń tej strony. Jak więc mogła sobie poradzić z takim problemem inspektor Wydziału Organizacyjnego? Skoro stwierdzono, że nie było możliwości technicznych, to kwestia zbytniego obciążenia obowiązkami inspektora nie ma znaczenia. Niezależnie od zakresu obowiązków inspektor nie byłaby w stanie zamieścić odpowiedzi na stronie internetowej. W swoich wyjaśnieniach inspektor nie podała jednak tego argumentu, a w wyjaśnieniach wiceburmistrz i naczelnik Wydziału Organizacyjnego nie było mowy o tym, że inspektor przekazała przełożonym zgłoszenie o braku możliwości technicznych do publikacji odpowiedzi. Gdyby rzeczywiście ograniczenia techniczne były, to zapewne wyjaśnieniach inspektor przytoczona byłaby opinia informatyka. Informacja o braku publikacji dotarłaby do przełożonych inspektora przed wpłynięciem skargi obywatela. O niczym takim jednak ani wiceburmistrz, ani naczelnik Wydziału Organizacyjnego nie powiedziały. Powyższe rozumowanie prowadzi do wniosku, że rzeczywiste przyczyny braku publikacji na stronie internetowej były inne niż oficjalnie podane.
Skarbnik próbowała przesunąć dyskusję na jeszcze jeden fałszywy tor, twierdząc, że ustawa nakłada na gminę "obowiązek nie do spełnienia". Chodziło jej o zapis o obowiązku publikacji także "w inny sposób zwyczajowo przyjęty". Radny Bielański zauważył przytomnie, że u nas nie ma takiego zwyczaju. Dodajmy - skoro nie ma zwyczaju, to ten zapis nie dotyczy Oleśnicy i nie ma o czym mówić!
Kto jest naprawdę winny?
W całej dyskusji nie pojawił się wątek odpowiedzialności przełożonych pani inspektor Wydziału Organizacyjnego. "Jeżeli pani Kasia jest mocno zajęta, to tutaj kwestia reorganizacji pracy" - zauważył Bielański.
Skoro Katarzyna Krawczyk była przeciążona pracą, to jej przełożeni (burmistrz, wiceburmistrz, naczelnik Wydziału Organizacyjnego, przewodniczący Rady Miasta) powinni byli to dostrzec i podjąć środki zaradcze. Obciążenie jednej urzędniczki Urzędu Miasta Oleśnicy zbyt wieloma obowiązkami nie może przecież wpływać na brak dostępu całej miejskiej społeczności do informacji publicznej, której publikowanie nakazuje ustawa.
Warto zauważyć, że pani inspektor Biura Rady nie zgłosiła formalnie nikomu, że nie jest w stanie wykonywać wszystkich obowiązków...
Łatwo się domyślić, że problem tkwi w tym, że decydenci w Urzędzie Miasta nie wiedzieli bądź zapomnieli o obowiązku publikacji (trudno przyjąć, że świadomie zlekceważyli obowiązek). Pracownica wzięła na siebie odpowiedzialność, spodziewając się słusznie, że jej to nie zaszkodzi, a wprost przeciwnie - wobec burmistrza potwierdziła swoją lojalność i może liczyć na jego sympatię.
Skarga niezasadna?
Komisja Skarg większością głosów 4 (H. Bernacki, M. Aiyegbusi, J. Mandat, R. Sarna - wszyscy komitet Jana Bronsia) przy 1 wstrzymującym się (P. Bielański) skargę obywatela uznała za bezzasadną.
Wcześniej skarbnik nieskutecznie próbowała Komisję odwieść od głosowania, skoro "nie jest to skarga na burmistrza".
W uzasadnieniu do projektu uchwały na sesję znalazło się zdanie: "Fakt opublikowania odpowiedzi w BIP oraz brak wskazanego w ustawie konkretnego terminu publikacji przemawia za odrzuceniem skargi i uznaniem jej za bezzasadną". Przy głosowaniu nad projektem uchwały o uznaniu skargi za bezzasadną Paweł Bielański był przeciw. Twierdzenie, że odpowiedzi na interpelacje i zapytania były opublikowane, nazwał "robieniem przysłowiowego głupka ze skarżącego".
- Te informacje nie były zamieszczone - o tym wszyscy wiemy - powiedział. - To nie będzie zgodne z prawem i będzie można zaskarżyć tą uchwałę - zauważył też.
Swoją opinię Komisja przedstawi Radzie Miasta, która podejmie ostateczną decyzję. Wynik głosowania jest jednak przesądzony.
Rozpatrywanie skargi przez komisję można obejrzeć na naszym wideo
Napisz komentarz
Komentarze