Jak poinformował na posiedzeniu Komisji Skarg, Wniosków i Petycji Rady Miasta Oleśnicy jej przewodniczący Henryk Bernacki (Komitet Jana Bronsia), do przewodniczącego Rady Miasta wpłynęły dwie skargi na burmistrza Oleśnicy Jana Bronsia. Bernacki zaznaczył, że to przewodniczący Rady Aleksander Chrzanowski decyduje, czy pismo jest skargą, przeprowadza jego kwalifikację i rejestruje w centralnym rejestratorze. Jeśli uzna, że skargę powinna rozpatrzyć Komisja Skarg, skieruje ją do niej. W innym wypadku skieruje pismo do rozpatrzenia przez właściwe organy czy też komórki Urzędu. Będzie przy tym informował Komisję o wszystkich skargach, jakie do niego wpłyną. Właśnie na zasadzie informacji, a nie sprawy do rozpatrzenia, przedstawiono członkom komisji dwie skargi mieszkańców Oleśnicy. - Nazwisk nie wolno czytać, bo są dziennikarze - tłumaczył przewodniczący Bernacki.
Pierwsza z nich była "skargą na bezczynność burmistrza" w sprawie wniosku o przekształcenie użytkowania wieczystego działki na ulicy Rzemieślniczej w Oleśnicy w prawo własności. Wniosek dotyczący działki pod garażem został zgłoszony już 30 października 2012 roku. Henryk Bernacki komentował, że już po charakterze pisma rozpoznał autora. Miał do czynienia z jego sprawą, kiedy był wiceburmistrzem.
Druga skarga miała znacznie większą rangę, a jej treść była zaskoczeniem dla członków Komisji i pewnie nie tylko dla nich. Nosiła tytuł: "Skarga na burmistrza Oleśnicy Jana Bronsia z powodu naruszenia Kodeksu pracy wobec pracowników Urzędu Miasta Oleśnicy i podległych jednostek". Z treści odczytanej przez Henryka Bernackiego wynikało, że zdaniem obywatela burmistrz Bronś jako kierownik zakładu pracy i pracodawca naruszył Kodeks pracy wobec pracowników Urzędu Miasta i kierowników jednostek. Miało to miejsce 28 grudnia 2018 roku i dotyczyło obowiązkowego udziału tych osób w sesji Rady Miasta. Jak zauważa autor skargi, rozpoczęła się ona o godz. 14, a faktycznie co najmniej pół godziny wcześniej [to prawda - poprzedził ją koncert chóru UTW w sali obrad - red.], a zakończyła o godz. 23.20. Autor skargi wskazuje, że sesję musieli obsługiwać bądź w niej uczestniczyć pracownicy Urzędu Miasta: informatyk, radcy prawni, pracownik biura Rady, sekretarka burmistrza, naczelnicy wydziałów, kierownicy jednostek. Przypuszcza on, że te osoby pracowały tego dnia od rana - od godziny 7 lub 8 i stwierdza, że pracowały w dniu sesji co najmniej 16 godzin! Następnie powołuje się na przepisy Kodeksu pracy, z których wynika, że czas pracy może wynosić maksymalnie 8 godzin, a wydłużony, uzasadniony organizacją pracy - godzin 12. Do tego dochodzi norma średniotygodniowa i łączna tygodniowa. Obie zdaniem skarżącego zostały naruszone. Domaga się on ukarania burmistrza Jana Bronsia i wydania zalecenia, by Kodeks pracy nie był przez niego naruszany wobec pracowników zmuszanych do wielogodzinnego przebywania w pracy w dniach sesji, co można uznać także za formę mobbingu.
Przewodniczący Chrzanowski poinformował, że skargę tę skierował do Państwowej Inspekcji Pracy, bowiem ona, a nie Komisja Skarg Rady Miasta, jest właściwa do rozpatrywania "skarg na pracodawcę". Skarga ta "nie została zarejestrowana przez przewodniczącego w Centralnym Rejestrze Skarg i Wniosków". Odpowiedź Chrzanowskiego do autora skargi, informująca o jej odesłaniu do PIP, była napisana językiem prawniczym i tak zawiła, że nawet Henryk Bernacki miał problem z jej odczytaniem i rozumieniem tego, co czyta. Opuszczał całe fragmenty napisane prawniczym żargonem, niezrozumiałym dla zwykłego odbiorcy. Podkreślmy, że odpowiedzi w takiej formie udzielił przewodniczący samorządu obywatelowi Oleśnicy, o którym nie wiemy, czy jest prawnikiem i czy będzie to dla niego zrozumiałe.
Członkini Komisji Mariola Aiyegbusi (Komitet Jana Bronsia) z niedowierzaniem przyjmowała treść czytanej przez Bernackiego skargi. - Ale kto to napisał? Pracownik?... - dopytywała. - Obywatel - usłyszała w odpowiedzi. - Obywatel się martwi o pracowników... - skomentowała kpiącym głosem. - Zgadza się - odpowiedział Bernacki. Z kolei z reakcji skarbnik Joanny Jarosiewicz można było wywnioskować, że z treścią skargi się identyfikuje. Potakiwała głową w trakcie jej czytania i powiedziała "Zgadza się", kiedy Bernacki czytał, że w dniu sesji 28 grudnia pracownicy pracowali co najmniej 16 godzin.
Wiemy już jednak, że Komisja Skarg, Wniosków i Petycji skargą obywatela biorącego w obronę pracowników Urzędu Miasta i kierowników jednostek nie będzie się zajmować. Można się spodziewać, że sprawę zbada Państwowa Inspekcja Pracy, chociaż pewności nie ma. Czy kontroler nie znający osób i przebiegu sesji będzie w stanie dokonać skutecznej kontroli? Poddajemy to w wątpliwość. Ostateczna ocena załatwienia skargi będzie możliwa, gdy zostanie rozpatrzona i poznamy wyniki kontroli.
Samo jej złożenie może spowodować pozytywne zmiany w traktowaniu pracowników samorządowych. Przewidujemy, że sesje będą odtąd o wiele krótsze, a obsługujący je pracownicy, naczelnicy wydziałów i kierownicy jednostek, od których Jan Bronś wymaga obecności, będą przychodzić tego dnia do pracy później niż zwykle, tak by ich czas pracy był zgodny z kodeksem pracy. Jeśli tak się stanie, będą zawdzięczać poszanowanie swoich praw pracowniczych anonimowemu autorowi skargi.
Napisz komentarz
Komentarze