31-letni bokser pokonał tam Ukraińca Maksyma Miszczenkę przez techniczny nokaut w drugiej rundzie, odnosząc 20 zwycięstwo w zawodowej karierze.
Podczas krótkiej wizyty w Starostwie Marek Matyja podzielił się swoimi wrażeniami po walce, którą zakończył piekielnie silnym prawym sierpowym:
- Dobry zawodnik nie daje się złapać dwa razy na to samo, więc trzeba było w tempo zareagować i użyć swoich argumentów - tłumaczył.
Na pytanie o plany, Marek Matyja nie krył, że jest szansa na kolejną walkę jeszcze w październiku, ale miejsce na razie nie jest znane. Jeżeli chodzi o pięściarskich idoli, to wymienił trzech najważniejszych. - Bernard Hopkins, Saul Alvarez, no i Andrzej Gołota, który tak naprawdę zainspirował mnie do uprawiania boksu - przyznał nasz przedstawiciel grupy KnockOut Promotions.
Czy Marek Matyja zawalczy kiedyś w Fame MMA?
- Nigdy, wolę żyć skromniej, ale godniej - padła odpowiedź.
Na koniec starosta pogratulował mu sukcesów, życząc kolejnych spektakularnych osiągnięć na zawodowych arenach.
Napisz komentarz
Komentarze