Sycowianie oceniają, że placów zabaw w ich mieście brakuje. Piszą o tym na forach internetowych, często wnioskują też na fanpejdżu samorządu do burmistrza, aby gmina stawiała place. W większości przypadków Dariusz Maniak wyjaśnia, że teren, który dla placu wskazują
mieszkańcy, to grunt miejscowej spółdzielni mieszkaniowej i to wyłącznie ona jest władna tam takowy plac postawić.
I właśnie o taki plac zabaw walczą lokatorzy budynku przy Mickiewicza 23. Zwrócili się oni do redakcji "Panoramy Oleśnickiej" z prośbą o interwencję.
Rządzą trzy panie?
Zanim jednak opowiedzieli "Oleśnickiej" o problemie z placem, podzielili się uwagami na temat sąsiedzkich stosunków. Oceniają, że to one mogą mieć duży wpływy na odmowy spełnienia ich postulatów przez zarząd spółdzielni. Wszyscy proszą o anonimowość, bo boją się, że zaognione stosunki jeszcze eskalują...
- Mamy trzy sąsiadki, które uprzykrzają nam codzienne funkcjonowanie. Ze wszystkim jest problem: że mamy dzieci, że te są za głośne, że
odwiedzają je koledzy i koleżanki i jest hałas. Wszystko im przeszkadza. Mają swój „regulamin”, sprawdzają, kto idzie, do kogo, kto ile jedzenia nosi do domu, mówią o tym po mieście, chodzą do spółdzielni z różnymi skargami. A spółdzielnia słucha wyłącznie ich. Jeżeli my chodzimy z jakimś wnioskiem, to nie reaguje w żaden sposób - mówi jedna z lokatorek.
- Mieszkam nad jedną z pań. Jej przeszkadza wszystko. Do mojego dziecka i do mnie nikt nie ma prawa przyjść. Dziecko nie ma prawa po mieszkaniu biegać, ma tylko czytać książki. Trzyletnie dziecko... Mój mąż, kiedy przychodzi po pracy po 22, to nie może jeść, kąpać się, tylko od razu ma iść spać. Cały czas mi pisze SMS-y. Liczy, ile ja ziemniaków do domu noszę, chodzi do spółdzielni i o tym mówi. W mieście słyszałam, że ja za dużo gotuję. Ja mieszkam w strachu. Do mnie do domu pani wchodzi „z buta”, nie puka, wchodzi... - wzdycha inna mieszkanka bloku na Mickiewicza 23.
- Czujemy się szykanowani, zastraszani. Przecież każdy płaci czynsz, każdy z nas ma takie same prawa jako lokator bloku. Naprawdę
to już jest taka paranoja, że my się boimy cokolwiek we własnym domu zrobić - słyszymy od kolejnej osoby.
- 47 rodzin żyje w zgodzie, a trzem paniom wszystko przeszkadza - mówi inna lokatorka.
- Jedna z tych pań systematycznie niszczyła mi wózek dziecka. 83-letnia kobieta! Zamontowałem w tajemnicy kamerę. Została nagrana.
Z nagraniami poszedłem do spółdzielni. Pani zwróciła mi pieniądze za wózek. Ja obiecałem jej, że nagrań nie udostępnię - opowiada nam jeden
z mieszkańców.
- Na górze naszej klatki były rozwieszone trzy sznurki. Korzysta z nich kobieta chorująca na serce, która ma męża po wylewie, jest on
niepełnosprawny. Dla niej schodzenie na dół, do suszarni, która notabene jest też rowerownią, stanowi ogromny problem. Niestety, sznurki
zlikwidowano, bo naszym paniom przeszkadzały. Nie wiadomo dlaczego, przecież one tam na górę nie wchodzą... - mówi inny.
- Prawnik, z którym rozmawialiśmy, ocenił, że to jest nękanie i nachodzenie nas. To też podlega prawnym sankcjom! Kiedy zbieraliśmy podpisy za placem zabaw, to cały blok podpisał, tylko te panie nie. I dlaczego, skoro wszyscy chcą, nie widzą problemu, to spółdzielnia słucha tych 2 - 3 kobiet, a nas pomija?! - podsumowuje wszystkie opinie właścicielka jednego z mieszkań.
Oni chcą tu, a spółdzielnia tam
Rozmówcy "Panoramy" są przekonani, że ich wniosek o stworzenie placu zabaw przy bloku na Mickiewicza 23 rozbija się w spółdzielni o opór wskazanych trzech sąsiadek, które mają być w zarządzie spółdzielni na uprzywilejowanej pozycji.
7 lokatorów złożyło wniosek „o zakup oraz zamontowanie placu zabaw na terenie zielonym”, argumentując to faktem, że „dzieci bawią
się tam codziennie, niestety, nie ma tam żadnych urządzeń przeznaczonych do bezpiecznej zabawy”.
Wnieśli też o zakup ławek. I dołączyli listę z podpisami 46 lokatorów bloku, którzy nie sprzeciwiają się temu pomysłowi. Mieszka w nim
50 rodzin. - Praktycznie przeciw były i nie podpisały się tylko trzy wspomniane panie - słyszymy od inicjatorów.
Co na to Zarząd Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorsko-Własnościowej?
Odpowiedział, że pomysł, jak każdy, wymaga konsultacji. W związku z sytuacją pandemiczną te możliwe były tylko w formie zdalnej. Takowe się odbyły, ale „nie dały one szansy na omówienie zagadnienia dotyczącego przyszłościowej budowy placu zabaw na osiedlu Mickiewicza w lokalizacji innej niż dotychczasowa”.
A konkrety? Zarząd pomysłu nie zaakceptował. Najważniejsze argumenty to: 1. brak zadania w uchwalonym planie rzeczowo-finansowym na lata 2020 - 2022; 2. ograniczone możliwości finansowe spółdzielni w roku 2021; 3. pilna potrzeba modernizacji wyeksploatowanych urządzeń się na istniejących placach zabaw, w między budynkami Mickiewicza 17a i 17b; 4. przyjęte założenie o maksymalnym wykorzystaniu już funkcjonujących miejsc zabaw z odstąpieniem od tworzenia kilku nowych miejsc; 5. potrzeba realizacji projektu priorytetowego na
rok 2021 - utwardzenie nawierzchni gruntu przy budynku Mickiewicza 21a pod lokalizację drogi, miejsc postojowych i stanowiska pod kontenery
na odpady; 6. dodatkowe nakłady finansowe w celu przygotowania potencjalnego miejsca we wnioskowanej lokalizacji.
Mieszkańców bloku na Mickiewicza te argumenty nie przekonują. W swoim kolejnym piśmie wskazują, że po pierwsze „lokalizacja
między blokami 17 a 17a nie jest zgodna z obowiązującymi przepisami, ponieważ odległość placów zabaw od okien pomieszczeń przeznaczonych na pobyt ludzi powinna wynosić co najmniej 10 m”.
Po drugie uważają, że „tworzenie placu zabaw przy parku w sąsiedztwie istniejącego przedszkolnego placu zabaw nie stanowi dla nas
dobrego rozwiązania. Bloki 23 oraz 21a stanowią odrębne miejsce, oddalone od pozostałych ulicą, która stanowi niebezpieczeństwo dla
dzieci. Zależy nam, aby dzieci miały bezpieczne miejsce zabaw i nie musiały przechodzić przez ulicę (gdzie często szybko poruszają się samochody), aby udać się na plac zabaw”.
Po trzecie wskazują, że „powstanie placu zabaw wynika z inicjatywy mieszkańców bloku 23. Około 90 proc. lokatorów wyraziło zgodę
na usytuowanie go pod blokiem 23. Niedorzeczna jest sytuacja, aby na wniosek i z inicjatywy mieszkańców bloku 23 plac zabaw powstał
przy innym bloku, którego mieszkańcy potrzeby na powstanie takiego miejsca zabaw nie wyrazili”.
Dodali, że teren pozwala na stworzenie placu zabaw, zwłaszcza że proszą tylko o zabawkę wielofunkcyjną oraz ewentualnie huśtawkę. I
podesłali kilka propozycji placów zabaw. Słyszymy, że byli nawet gotowi znaleźć sponsorów na zakup urządzeń.
Nie zgadzając się ze stanowiskiem zarządu SMLW, przedstawicielka pomysłodawców złożyła odwołanie do Rady Nadzorczej. Napisała w nim, że - w odniesieniu do ograniczonych możliwości finansowych spółdzielni - w rozmowie z prezesem zostali poinformowani, iż spółdzielnia dysponuje dodatkowymi środkami (ok. 15.000 zł) na nieprzewidziane wydatki i część z nich mogłaby być przeznaczona na powstanie miejsca zabaw. Powtarza argument, że plac między numerami 17a i 17b nie jest postawiony zgodnie z prawem budowlanym, a kiedy na nim będzie przebywać więcej dzieci, to wywoła to niezadowolenie mieszkańców ze względu na zwiększony hałas.
Podkreśla, że „już w roku 2018 i 2019 stan techniczny placu między blokiem 17a i 17b zagrażał bezpieczeństwu dzieci”, więc jego „modernizacja powinna być już przewidziana znacznie wcześniej i ujęta w planie finansowym na lata 2020-2022”.
Za całkowicie błędne uważa przyjęcia założenia o maksymalnym wykorzystaniu już funkcjonujących miejsc zabaw z odstąpieniem
od tworzenia kilku z pojedynczymi zabawkami. „W obecnej sytuacji związanej z pandemią bezpieczniejszym jest utworzenie kilku
miejsc zabaw dla dzieci w obrębie sąsiadujących budynków, niż tworzenie jednego miejsca, które stwarzać będzie większe ryzyko ewentualnego zakażenia w przypadku przebywania na nim dzieci z całego osiedla” - argumentuje.
I dodaje, że „tworzenie wiaty kosztem miejsca zabaw jest niedorzeczne”.
Spółdzielnia nie zamierza budować placu
Panorama wystosowała w tej sprawie do władz spółdzielni 7 pytań.
W opisowej odpowiedzi ogólnej zarząd opowiedział najpierw o zasobach, którymi gospodaruje. To 38 nieruchomości wielorodzinnych w 3 miejscowościach. W Sycowie to 6 osiedli. Na osiedlu Mickiewicza nieruchomości jest 8.
Władze SMLW uważają, że to ostatnie jest położone w ścisłym centrum miasta, co „stanowi doskonały punkt wyjściowy do skorzystania
na „wyciągnięcie ręki” z pełnej infrastruktury rekreacyjno-sportowej (...) oraz parku miejskiego, publicznych placów zabaw
w obrębie placówek oświatowych, które udostępniane są mieszkańcom naszej gminy na określonych zasadach”. Nadmieniają, że „na
terenach w obrębie osiedla Mickiewicza znajduje się również wiele obiektów małej architektury, które służą celom rekreacji codziennej”.
Zapewniają, że obiekty i urządzenia są systematycznie kontrolowane i modernizowane.
Z pisma dowiadujemy się, że w tegorocznym planie funduszu remontowego na prace polegające na „modernizacji i doposażeniu placów
zabaw/boisk” przygotowano 20 tys. zł., z czego 10 tys. pójdzie na wymianę drewnianego zestawu urządzeń na Mickiewicza 17 a i 17b.
Pozostałe 10 tys. - na zakup dwóch piaskownic.
Władze spółdzielni oceniają, że „inicjatorem tak daleko idących działań są jedynie przedstawiciele bardzo zwięzłej i nielicznej grupy
osób”. I powtarzają, że znają oni ich argumenty.
„Zarząd w szczegółach wyjaśnił, iż nie zamierza budować nowego placu zabaw na osiedlu Mickiewicza, gdyż w obrębie osiedla takie miejsce już istnieje i w pełni zabezpiecza potrzeby w tym zakresie”, a „dzieci z bloku Mickiewicza 23 mogą z niego korzystać, będąc pod opieką rodziców. (...) Natomiast większy sens Zarząd widzi w doposażeniu lokalizacji już istniejącej.
Dodać należy, iż przez wiele lat istnienia osiedla nie było żadnego sprzeciwu mieszkańców wobec istniejącej lokalizacji” - czytamy.
Zarząd podnosi też, że „dla ogółu mieszkańców posiadających samochody możliwość parkowania ich w miejscu do tego przeznaczonym ma bardzo duże znaczenie. (...) W planach inwestycyjnych na ten rok jako zadanie priorytetowe uwzględniono wymianę nawierzchni na placu węglowym w obrębie osiedla Mickiewicza, w celu poprawy warunków użytkowania (zdewastowana nawierzchnia betonowa) jak i zwiększenia potencjału miejsc postojowych z przeznaczeniem dla mieszkańców”.
Szefostwo spółdzielni wskazuje, że l ista z podpisami osób, które sprzeciwu nie wnoszą, „zebranymi wobec preferowanego przez
kilka osób zadania, nie ma dla Spółdzielni charakteru obligatoryjnego. Przyjmując tak błędne założenie sprowadzałoby się wszystko
do tego, że zebranie podpisów od mieszkańców w dowolnej sprawie zmuszałoby Zarząd i Radę Nadzorczą Spółdzielni do jej realizacji, bez
jakiejkolwiek analizy możliwości fi nansowych oraz potrzeb priorytetowych służących ogółowi członków”.
Zarząd deprecjonuje też odwołanie do Rady Nadzorczej, podkreślając, że złożyła je jedna osoba i nie wiadomo, czy „posiada czynną legitymację do występowania w imieniu tych osób w tej konkretnej sprawie i czy osoby, które rzekomo reprezentuje, również nie zgadzają
się ze stanowiskiem Zarządu Spółdzielni”.
Uważa on, że „nagłośnienie sprawy na tym etapie [przed odpowiedzią Rady Nadzorczej - red.] jest w naszym odczuciu wyłącznie próbą wymuszenia na organach Spółdzielni podjęcia decyzji, która zaspokoi potrzeby zwięzłej i nielicznej grupy osób”.
Kierownictwo SMLW odniosło się też do pobocznego wątku sznurków zawieszonych przez schorowaną i mającą męża po wylewie lokatorkę.
Wyjaśnia, że „osoba, której sprawa dotyczy, nie zwróciła się formalnie z takim wnioskiem do Zarządu (...). Być może wynika to z faktu posiadania przez tę osobę balkonu, na którym istnieje możliwość suszenia prania”. Zarząd dodaje, że sznurki usunięto, bo trwa kapitalny remont
klatki schodowej. Nadmienia, że nie może ona „spełniać roli suszarni” i przywołuje regulamin, który zabrania „suszenia bielizny na klatkach
schodowych”. Przedstawiamy ogólnie te argumenty spółdzielni mieszkańcom, którzy się z nami skontaktowali.
- Ręce opadają. Zero zrozumienia, zero wyjścia naprzeciw mieszkańcom. Argumenty o tym, że dzieci z osiedla mają chodzić bawić się na masowe place osiedlowe lub szkolne, może były dobre przed pandemią. Dzisiaj brzmią jak relikt minionych czasów. Cóż, pozostaje nam wiara w Radę Nadzorczą. A może któryś z radnych stanie po naszej stronie i pomoże w walce z bezdusznością zarządu? Są tak samo bezduszni w sprawie 3 sznurków, jak i placu zabaw - słyszymy.
Napisz komentarz
Komentarze