"Trochę o zachowaniach ludzi. Chorego łabędzia, który pewnie - tak jak pozostałe z rodziny - jutro będzie martwy, spacerowicze wypchneli kijami na otwartą wodę. Chory łabędź szybko stał się celem aby podpłynąć, opłynąć na rowerach wodnych" - napisał Wiesław Mazurkiewicz.
Do akcji natychmiast wkroczyła Sylwia Urbanek, oleśnicka ekolożka.
"Chory łabędź był odpychany kijami, być może z dobrej woli, aby nie był w ścieku, potem szamotał się na środku stawu i każdy podpływał, aby sobie pooglądać konającego ptaka. Postanowiłam wezwać weterynarza. Popłynęłam do niego,odłowiłam i w obecności Radnego Pawła Bielańskiego i Joanny Karczyńskiej przekazaliśmy chore, jeszcze żywe, zwierzę weterynarzowi. Doktor Grabiński prowadzi schronisko w Kątnej i zajmuje się dzikimi zwierzętami. Z pewnością zrobi dla ptaka wszystko co najlepsze i postawi diagnozę.
Nie przechodźmy obojętnie obok rannych i chorych. Apeluję aby oprócz robienia zdjęć,spróbować jakoś pomóc. W naszym mieście brakuje izolatki dla rannych i chorych zwierząt, nie ma nikogo oprócz jednego weterynarza na cały powiat aby zobaczył zwierzę i opatrzył.To jest duży problem który należy rozwiązać, ponieważ najgorzej jest w sobotę i w niedzielę. Wszystkie instytucje mają wolne,nie ma służb które są przygotowane na odłowienie" - informuje olesniczanka.
Napisz komentarz
Komentarze