Dzisiaj w procesie przeciwko Tomaszowi P., byłemu policjantowi KPP w Oleśnicy, oskarżonemu o pobicie zatrzymanych Pawła S. i Sebastiana K., zeznawali dwaj oficerowie dyżurni. Obaj są już policyjnymi emerytami.
Zeznania 48-letniego Wojciecha M. nic nie wniosły do sprawy. Był on zastępca dyżurnego i skończył służbę kiedy tylko jeden z zatrzymanych został doprowadzony do komendy. Świadek go nie widział, nie miał z nim kontaktu i - jak to określił - "nic o sprawie nie wie".
55-letni Krzysztof K. był oficerem dyżurnym w niedzielę, kiedy obaj młodzi ludzie zostali przywiezieni na komendę. Zeznał, że nie zauważył u nich żądnych obrażeń, ale nie potrafił powiedzieć, o której godzinie powziął taką wiedze. Przyznał, ze nie widział zatrzymanych bez odzieży, nie oglądał tez ich nadgarstków. Powiedział, że nic szczególnego w tym dniu się nie działo, nie grała głośno muzyka, a on nie odnotował częstego przemieszczania się policjantów z pokoju do pokoju.
********************************************************************************************
17 września 2018 roku przed Sądem Rejonowym w Oleśnicy rozpoczął się proces Tomasza P., policjanta z Wydziału Kryminalnego w Oleśnicy. To on 22 lutego 2015 roku w Oleśnicy jako funkcjonariusz policji, przekraczając swoje uprawnienia, wspólnie i w porozumieniu z innymi, nieustalonymi funkcjonariuszami, w toku postępowania prokuratorskiego, chcąc uzyskać określone zeznania od Pawła S. i Sebastiana K. miał zastosować wobec nich przemoc.
Tomasz P. miał uderzyć S. ręką w twarz. Kiedy ten leżał na ziemi, miał go kopać po plecach i brzuchu. Kolanem nacisnął też na żebra zatrzymanego. Miał go bić linijką po głowie i podduszać, zakładając mu na głowę foliową torebkę. Podobnie miał zachowywać się wobec drugiego zatrzymanego - Sebastiana K. Miał uderzać go ręką w twarz, a kiedy ten upadł na podłogę, ścisnąć mu ręką szczękę i grozić uszkodzeniem ciała, a potem bić i kopać po całym ciele, w tym po narządach płciowych, butem dociskając mu głowę do podłogi i podnosić za kajdanki do góry. Takie zarzuty stawia mu prokuratura.
W akcie oskarżenia znalazły się wobec policjanta dwa zarzuty z dwóch artykułów Kodeksu karnego. Pierwszy to nadużycie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego. Drugi to przestępstwo przeciwko wymiarowi sprawiedliwości.
Tomasz P., który występuje w sądzie z dwójką obrońców, odmówił składania wyjaśnień i odpowiadania na pytania. W postępowaniu przygotowawczym policjant nie przyznał się do winy. Stwierdził, że poszkodowani musieli go pomylić z jakimś policjantem, bo on w tym czasie był w Dobroszycach z innymi funkcjonariuszami.
Napisz komentarz
Komentarze