Nowym proboszczem Parafii Matki Bożej Miłosierdzia jest od czwartku 25 czerwca 2009 roku ksiądz Zdzisław Paduch.
W niedzielę 28 czerwca odprawił pierwszą mszę w Oleśnicy.
„Wczoraj [poniedziałek 15 czerwca] dowiedzieliśmy się, że z Parafii Piotra i Pawła w Trzebnicy odchodzi zasłużony dla tej parafii i dla całej Trzebnicy ks. dziekan Zdzisław Paduch. Ksiądz Zdzisław potwierdził, że został przeniesiony do innej parafii: – Dziś dostałem od biskupa wrocławskiego list informujący, że do Oleśnicy – tylko tyle powiedział nam wczoraj ks. dziekan. Natomiast od Romana Rybaka z „Panoramy Oleśnickiej” dowiedzieliśmy się, że z Parafii Matki Bożej Miłosierdzia odchodzi po dwudziestu latach posługi tamtejszy proboszcz. I to jego ma zastąpić ks. Paduch” - tak o jego odejściu z Trzebnicy pisała Nowa Gazeta Trzebnicka.
Informowaliśmy już w Panoramie, że ks. Paduch ma 50 lat, ostatnie 10 spędził jako proboszcz
nowo utworzonej parafii trzebnickiej. Był dziekanem dekanatu trzebnickiego. W lutym 2009 r. otrzymał tytuł Zasłużonego Obywatela Trzebnicy, a w maju obchodził 25-lecie święceń kapłańskich. Razem z nim do Oleśnicy przeniósł się z Trzebnicy ksiądz Krystian Charchut. Do tej dwójki dołączyli neoprezbiterzy - Marcin Danielczuk i Maciej Paleczny - to ich pierwsza parafia... Od czwartku księża pełnią służbę w Parafii Matki Bożej Miłosierdzia w Oleśnicy.
Wierni poznali ich w samo południe podczas mszy w ostatnią niedzielę. Proboszcz Z. Paduch dziękował przede wszystkim księdzu Sucheckiemu za to, że wybudował tak piękny kościół i że przekazał mu parafię w tak doskonałym stanie. Prosił o modlitwę i wsparcie. Donośnym głosem wygłosił swoje pierwsze kazanie w nowym miejscu życia.
Wiemy, że proboszcz Z. Paduch bardzo nie chciał opuszczać Trzebnicy. Oto fragmenty rozmowy,
którą przeprowadziła z nim Aldona Piotrowska z Nowej Gazety Trzebnickiej.
Kiedy i w jakich okolicznościach dowiedział się ksiądz o tym, że zostaje przeniesiony do Oleśnicy?
Było to dla mnie wielkie zaskoczenie, ponieważ nie prosiłem o zmianę. W sobotę 13 czerwca zadzwonił do mnie po południu ksiądz arcybiskup [Marian Gołębiowski] i oznajmił, że ma dla mnie propozycję nowych zadań w większej parafii. Broniłem się, jak mogłem, aby nie wyjeżdżać z Trzebnicy. Próbowałem różnych rozwiązań, by pozostać. Zasłaniałem się nawet zobowiązaniami finansowymi, które trzeba spłacać, a także tym, że jest to nagła propozycja.
Co na to powiedział ks. arcybiskup?
Ksiądz arcybiskup powiedział mi, że to wszystko można w krótkim czasie rozwiązać, a nowe zadania czekają na mnie. I kiedy księdza arcybiskupa zapytałem, czy mogę powiedzieć „nie”, w odpowiedzi usłyszałem, że mogę powiedzieć „nie”, ale mogę też powiedzieć „tak”... A biskupowi się nie odmawia. W związku z tym powiedziałem „tak”.
Czyli jednak nie od razu ksiądz się zgodził? Były wahania...
Nie od razu. Były zawahania. Tym bardziej że ani nie jest to odejście dyscyplinarne, ani nie jest to odejście zaplanowane przeze mnie. Chciałem tu być. Myślałem nawet, że będę w tej parafii do końca moich dni. Ale widocznie Pan Bóg chce inaczej i stawia przede mną inne zadania, właśnie decyzją biskupa, której jestem posłuszny, jako że w dniu święceń przyrzekałem cześć i
posłuszeństwo. I to posłuszeństwo biskupowi się należy.
