Na miejscu straż i policja zastali mężczyzna z wieku około 30-lat, który spacerował po dachu pięciokondygnacyjnego bloku. Desperat wykrzykiwał do ludzi zgromadzonych na ziemi, aby się odsunęli i groził oddaniem skoku. Po pewnym czasie usiadł na krawędzi dachu, odpalając papierosa.
Strażacy przygotowali skokochron.
Mężczyzna co chwila się przemieszczał, zmieniając miejsce siedzenia oraz paląc kolejne papierosy. Żarzące się jeszcze niedopałki zrzucał na strażacki skokochron, z którego mundurowi zmuszeni byli je usuwać aby nie doszło do uszkodzenia urządzenia. Sposób, w jaki mężczyzna się wypowiadał, sugerował, że znajdował się on pod wpływem alkoholu.
Po nieudanych próbach negocjacji z przedstawicielami służb do desperata została dopuszczona osoba będąca najprawdopodobniej członkiem rodziny. Po kilkunastu minutach nakłoniła ona 30-latka do zaniechania swoich samobójczych planów i zejścia z dachu. Mężczyzna został przekazany pod opiekę służb. Całość akcji ratunkowej trwała blisko dwie godziny.
Podczas działań na teren objęty akcją wkroczył starszy mężczyzna, który krzyczał, aby 30-latek skoczył! Wywiązała się szarpanina, w której uczestniczyły najprawdopodobniej członkinie rodziny desperata.
Potem starszy pan przeniósł agresję w kierunku strażaków, wielokrotnie popychając i szarpiąc mundurowych. Żądał od strażaków wyłączenia sygnałów świetlnych oraz zgaszenia silników w samochodach gaśniczych, gdyż według niego zakłócały one mu sen. Twierdził, że nie ma zamiaru “płacić podatków za paliwo do wozów oraz akcję, w której nie ma zagrożenia życia, a strażacy nic nie robią, tylko stoją i się patrzą”. Awanturnikiem zajęli się policjanci.
Napisz komentarz
Komentarze