Ostatnia dyskusja wokół kolejnego projektu upamiętnienia w Oleśnicy pokazuje coś ważniejszego niż pojedynczy pomnik. Czy nie ujawnia, że nasze miasto wciąż nie posiada jednego, wyrazistego, ogólnonarodowego miejsca, w którym moglibyśmy godnie obchodzić święta państwowe i wydarzenia ważne dla naszej wspólnej narodowej historii?
Dziś korzystamy z różnych punktów w przestrzeni miasta – tablic, głazów, pomników „odziedziczonych” czy muralu. Każde z tych upamiętnień ma swoją wartość, ale czy którekolwiek pełni rolę centralnego symbolu, wokół którego mogłaby i powinna zjednoczyć się cała lokalna, polska społeczność podczas takich dni jak Święto Narodowe Trzeciego Maja, Święto Wojska Polskiego czy Narodowe Święto Niepodległości?
Dlatego zamiast sporów o to, który pomnik powinien stanąć pierwszy, ważniejsze wydaje się pytanie: dlaczego Oleśnica wciąż nie ma własnego narodowego monumentu? Czy naprawdę stać nas na dalsze odkładanie decyzji o stworzeniu wspólnego punktu odniesienia, niezależnego od poglądów czy lokalnych tradycji?
Upamiętnienia lokalne, branżowe czy związane z postaciami historycznymi są potrzebne. Tworzą bogatą mozaikę miejskiej pamięci. Ale czy nie powinien istnieć jeden, wspólny symbol – przeznaczony nie dla jednej grupy czy środowiska, lecz dla całej Oleśnicy? Narodowy symbol. W najprostszej formie: pomniku godła lub orła białego.
Może właśnie teraz, przy okazji tak burzliwych dyskusji, warto postawić sobie pytanie o priorytety: czy nie nadszedł czas, aby stworzyć w naszym mieście pomnik o charakterze narodowym, który stałby się miejscem uroczystości, refleksji i wspólnoty? Czy nie potrzebujemy wreszcie przestrzeni, która naprawdę nas łączy?
Bo upamiętnienia mogą być różne – tablice, głazy, murale, pomniki tematyczne.
Ale czy miejsce, w którym spotykają się wszyscy, nie powinno być jedno?
- napisał Wojciech Brym, lider Ruchu Narodowego w Oleśnicy.





