O podopiecznego Domu Dziecka w Bierutowie, który sprawia ogromne kłopoty wychowawcze, zapytali dzisiaj na sesji Rady Powiatu Maciej Sycianko i Renata Wojciechowska, radni Prawa i Sprawiedliwości.
Wychowanek Domu Dziecka był bardzo agresywny, biegał z nożem po korytarzach, co stanowiło zagrożenie dla innych dzieci i kolegów. Dyrektor podjął decyzję o umieszczeniu go w placówce wychowawczej. Zgoda na takie umieszczenie musiała zostać zatwierdzona przez ministerstwo. Zagrożenie było poważne, dlatego zwróciłam się z prośbą o przyspieszenie procedury w ministerstwie. Udało się – chłopak znalazł się już w placówce. Wychowanek chciał udać się do domu rodzinnego, jednak dyrektor obawiał się, że rodzina, w której opiekę sprawuje babcia, może chcieć się go pozbyć. Istniało ryzyko, że wróci do Domu Dziecka. Z tego powodu pojawiły się wątpliwości, co do wyrażenia zgody na opuszczenie placówki wychowawczej
- powiedziała starosta Wioleta Efinowicz.