24 czerwca 2025 roku Zosia z Twardogóry trafiła na oddział pediatryczny z powtarzającymi się wymiotami. Wcześniejsze badania nie wykazały przyczyny. Dopiero rezonans ujawnił w czwartej komorze mózgu obecność guza. Od postawienia diagnozy, wszystko nabrało zawrotnego tempa.
Sześciolatkę natychmiast przewieziono do Katowic. Trzy dni później przeszła wyjątkowo ryzykowną, pięciogodzinną operację – kraniotomię podpotyliczną i laminektomię kręgu C1. To był dopiero pierwszy krok w długiej walce.
Trudny przeciwnik
Zdiagnozowany u Zosi nowotwór - posterior fossa ependymoma, group A (CNS WHO G3) - jest wyjątkowo wymagającym przeciwnikiem: opornym na chemioterapię i skłonnym do nawrotów.
Złośliwy guz mózgu oporny na leczenie
Za Zosią pierwszy cykl leczenia - 6 wlewów chemii, po których pojawiły się wymioty, bóle głowy, brzucha, spadek leukocytów do zera i antybiotykoterapia. Teraz trwa cykl z tzw. „czerwoną chemią” - kardiotoksyczną, podawaną za zgodą kardiologa
Przed nią jeszcze sześć tygodni radioterapii, kolejne cykle chemii podtrzymującej oraz wysyłka próbek guza do Niemiec w poszukiwaniu najlepszych metod leczenia.
Rodzina w rozłące
300 kilometrów - tyle dzieli dziś ich dom od szpitalnej sali. Mama mieszka z Zosią w Warszawie, tata został w Twardogórze z młodszą siostrą Zuzią. Rozłąka boli. Codzienność wypełniają telefony, krótkie wizyty, łzy i tęsknota. Zuzia, dotąd pod opieką starszej siostry, teraz stara się ją wspierać - choć dla pięciolatki to trudne i niezrozumiałe. Rodzice tłumaczą, że w głowie Zosi mieszka „potworek”, którego lekarze muszą przepędzić na dobre.
Dziś piękne włosy Zosi są już tylko wspomnieniem, ale jej uśmiech wciąż rozświetla zachmurzone serca rodziców. To uśmiech, który chce jeszcze tańczyć w słońcu, malować kredą po chodniku i wrócić na podwórko, gdzie dzieciństwo pachnie latem. Pomóżmy Zosi tam wrócić