Główna część audytu poświęcona jest analizie umów zlecenia dla dwóch osób. Miały one wykonać projekt optymalizacji pracy Sekcji Utrzymania Czystości, czyli po prostu osób sprzątających.

Dwóch pracowników otrzymało łącznie około 60 tysięcy złotych. A z informacji wynika, że pracowały nad projektem łącznie zaledwie 30 godzin. Mało tego, optymalizacja polegała w zasadzie na obserwacji i analizie zapisów z monitoringu. Wniosek? Zgłoszeniu prezesowi, że niektórzy pracownicy w godzinach porannych odpoczywali zamiast wykonywać swoje obowiązki. A ten podjął decyzję o zmniejszeniu zapotrzebowania na pracę tych osób. I utrzymuje, że dało to 240 tysięcy oszczędności.

Dziwi fakt wypłaty tak wysokiego wynagrodzenia w stosunku do ilości godzin poświęconych projektowi innowacyjnemu a zwłaszcza, że ze Zgłoszenia Projektu Optymalizacyjnego, czyli wcześniejszego dokumentu wynikało, że Zarząd wiedział o nieprawidłowościach i wcześniej już nagrodzeni pracownicy zaangażowali się poza swoją pracą na zlecenie w analizę i kontrolę czasu pracy pracowników utrzymania czystości -
napisał audytor.
Jest jeszcze jedna ciekawa informacja - prezes, uznając, że tak świetnie zoptymalizował pracę, wystąpił do burmistrza o... nagrodę dla siebie za racjonalizatorski projekt.


Audytor zwraca też uwagę na niejasne zasady wypłacania nagród osobom zatrudnionym na umowy cywilnoprawne, w kontekście faktu, że regulamin wynagradzania w spółce przewiduje przyznawanie premii jedynie dla pracowników zatrudnionych na umowę o pracę.
Trzecie element to możliwe nieprawidłowości dotyczyły usług księgowych, świadczonych przez jedną ze spółek na kwotę 134 388 zł. Audytor ocenia, że współpraca mogła omijać formułę zamówień publicznych - nie przeprowadzono przetargu, ani analizy konkurencyjnych ofert.
Krytycznie w audycie oceniono też system kontroli czasu pracy StaffMonitor, który kosztował 57 140 zł. Jego wprowadzenie tego negatywnie wpłynęło na atmosferę w pracy, wywołując poczucie nadmiernej kontroli i braku zaufania ze strony zarządu.
Jak ujawniła "Panorama Oleśnicka", odwołany po audycie prezes Atola "odwinął" się władzom miasta 150-stronowym pismem.
- W audycie zostały stwierdzone nieprawidłowości, z którymi prezes spółki się nie zgodził. Przygotował odpowiedź, a po zapoznaniu się z jej treścią burmistrz Oleśnicy złożył zawiadomienie o tym, że nastąpiło znieważenie funkcjonariusza publicznego, szantażowanie wielu osób, sugerowanie popełnienie przestępstw, które nie miały miejsca, a w piśmie prezesa spółki są wręcz groźby, żeby władze miasta wycofały się z ustaleń audytu
- powiedziała nam Beata Ciesielska, prokurator rejonowa.
Staśkiewicz miał w nim ostro skrytykować działania i zachowania rady nadzorczej spółki (tworzą ją Alicja Motyl, Ryszard Gąsior, Małgorzata Iwańska) zasugerować złamanie prawa przez audytora, podważał stanowczo ustalenia audytu i wreszcie przedstawił zarzuty i zawarł sformułowania, o których mówi wyżej prokurator rejonowa.
Napisz komentarz
Komentarze