Sevilla. Miejsce na Ziemi, które w moim sercu kończy pewien etap jak i zaczyna go na nowo.
Byłem tu już 9 lat temu, gdy w 2015 roku musiałem pożegnać się z 8 edycją programu You Can Dance. (Nie wszyscy mogą pamiętać) To właśnie tutaj zakończyłem swój udział w dalszych zmaganiach, to właśnie tutaj zakopałem marzenia o wygranej w konkursie. Sevilla do dziś kojarzyła mi się z porażką, bo jako ambitny tancerz z aspiracjami i marzeniami, liczyłem co najmniej na finał. Jednak dziś jestem tu ponownie, a historia tego miejsca pisze dla mnie nowy scenariusz. Jaki? Sam nie wiem. Wiem natomiast, że jestem tu ponownie i tym razem reprezentuję biało - czerwone flagi w zupełnie innym wydaniu. Znam już smak zwycięstwa w narodowych barwach, bo przecież przeżyłem to jako tancerz, sięgając po tytuł Mistrza Świata i Europy.
Jak będzie tym razem?
Czy spełnię się jako model?
Czy mój kraj będzie ze mnie dumny?
A może będzie to doskonała okazja do zdyskredytowania mojej osoby? Wyśmiania? Szydzenia? Nie minę się z prawdą jeśli napiszę, że żyjemy w czasach, gdy większość ludzi czerpie większą satysfakcję z cudzych porażek, aniżeli zwycięstw i realizowanych marzeń. Kończąc, czuję dreszczyk emocji. Nie wiem czy przyjęcie propozycji udziału w tym konkursie było dla mnie właściwą decyzją, ale zamykając oczy na koniec życia nie chce rozpamiętywać o okazjach, które przeszły mi koło nosa, bo zabrakło mi odwagi. Bo myślałem o tym, co pomyślą o mnie inni. Co będą mówić, co będą pisać. Dostałem szansę od losu i chcę z niej skorzystać.
Czy odczaruję Sevillę? Tego nie obiecuję ani sobie, ani Wam, ale głęboko wierzę w to, że historię tego miejsca napiszemy wspólnie!
Czy mogę liczyć na Waszą pomoc i głosy?
Będą mi potrzebne.
Napisz komentarz
Komentarze