Informowaliśmy o akcji wsparcia leczenia 30-letniego Mateusza Kołomańskiego, który zapadł w śpiączkę. Publiczna zbiórka miała pokryć jego półroczny pobyt w ośrodku rehabilitacyjnym. Rozpoczęto ją w czerwcu na portalu siepomaga.pl. Na grupie facebookowej prowadzono licytacje.
Mateusz Kołomański był aktywny jako członek OSP w Ligocie Polskiej w gminie Oleśnica. Jego jednostka także włączyła się do akcji pomocy, organizując Charytatywny Festyn Rodzinny. Także inne podmioty przyłączały się do pomocy podczas różnych imprez.
Katarzyna Kocjan poinformowała dzisiaj, że udało się osiągnąć cel. Zebrano 156.610 zł. Oto jej wpis w mediach społecznościowych:
"Udało się!!!!!!! Mateusza półroczny pobyt jest bezpieczny!!!! Chylę czoła przed Wami wszystkimi. Z całego serca dziękujemy każdej osobie, która wsparła Mateusza!!!!!".
Opis zbiórki
Jak dotąd Mateusz wiódł spokojne i szczęśliwe życie. Jako strażak Ochotniczej Straży Pożarnej pomagał ludziom w walce z pożarami, klęskami żywiołowymi i innymi zagrożeniami. Poświęcał się dla miejscowej społeczności. Aż do dnia, w którym jego życie dosłownie zawisło na włosku.
Historia mojego syna zaczęła się zimą 2022 roku. Początkowe objawy, jak wtedy myśleliśmy zwykłego przeziębienia, nie wzbudzały większych podejrzeń. Mateusz przyjmował leki i odpoczywał w domu. Niestety kolejne dni nie przynosiły poprawy.
Był poranek, kiedy Mateusz zaczął się bardzo dziwnie zachowywać. Chciał porozmawiać, ale jego mowa przypominała raczej bełkot. Majaczył. Nie miałam pojęcia, co się dzieje! Byłam przerażona! Natychmiast wezwałam pogotowie, które zabrało go do szpitala.
Przeprowadzone tam badania wykazały u Mateusza ciężkie zapalenie płuc. Pomimo zastosowanego leczenia jego stan był krytyczny. Z czasem pojawiła się duża niewydolność oddechowa.
Aby ratować jego życie, lekarze wprowadzili go w śpiączkę farmakologiczną. Po dwóch tygodniach podjęto próbę wybudzenia, lecz ta zakończyła się niepowodzeniem. Mateusz po raz kolejny zapadł w śpiączkę, tym razem nieokreśloną.
Po kilku dniach jego serce przestało bić.
Na samo wspomnienie tej chwili łzy spływają po moich policzkach. W jednym momencie moje serce rozpadło się na milion kawałków, których nie umiem poskładać do teraz. Mateusz już nigdy nie wybudził się ze śpiączki.
Przez półtora roku przebywaliśmy w ośrodku opiekuńczo-leczniczym, gdzie pozostawał w stanie wegetatywnym. Dziś jesteśmy już w nowym miejscu, aby pod nadzorem doświadczonych specjalistów miał szansę odzyskać choćby namiastkę zdrowia.
Mateusz nieustanie potrzebuje wspomagania oddechowego przez respirator. Przyjmuje żywienie dojelitowe. Jednak każdego dnia dzielnie staje do walki, odbywa rehabilitacje, masaże, jest poddawany pionizowaniu. Nie poddaje się.
Cały czas mamy nadzieję, że uda nam się go obudzić i wyciągnąć z tego koszmaru. Wierzymy, że nasz ukochany i dobroduszny syn, znów się do nas uśmiechnie, chwyci za rękę, a kiedyś może i przytuli.
Jednak koszt pobytu w specjalistycznym ośrodku przeraża i znacznie przekracza możliwości finansowe naszej rodziny. Nie mając innego wyboru, z całego serca proszę Was o wsparcie w tej trudnej walce.
Napisz komentarz
Komentarze