Okładka książki Natalii Fiedorczuk „Porodzina” jest nieoczywista i tajemnicza, widzimy na niej rodzinę bez twarzy… Tak zagadkowa jest właśnie historia, którą chcę przedstawić.
Natalia i Marcin, piękne, zamożne małżeństwo z dwójką dzieci, wyglądają niczym wycięci z folderu reklamowego.
Pewnego dnia cała rodzina znika. Jednak policja po przeszukaniu domu, pozostawionego w idealnym porządku, nie znajduje nic co mogłoby wskazywać na jakieś nieszczęście…
Autorka uzmysławia czytelnikom, jak mylne mogą być nasze wyobrażenia o kimś. Jak umiejętnie skrywane są problemy w wielu domach, w czterech ścianach, poza którymi ludzie na potrzeby tłumu ubierają maski. Pisze o trudnych relacjach, sekretach, zagubieniu, chęci ucieczki od tylko pozornie idealnego świata.
Akcja tej powieści jest dość spokojna, ale przy tym klimatyczna, ciekawa i tajemnicza. Smaku dodają również historie poboczne i powiązania między różnymi bohaterami, a także decyzje, które wpływają bezpośrednio na losy kolejnych pokoleń.
Historia wzbudza wiele emocji, często niestety tych smutnych, tym bardziej, że inspirowana jest prawdziwymi wydarzeniami.
Zachęcam do lektury, która według mnie idealnie się nada na długie, chłodne wieczory.
Napisz komentarz
Komentarze