Przy wjeździe do Oleśnicy stanął antyaborcyjny billboard Fundacji Pro-Prawo do Życia z napisem: „Czy aborcja to nowy sposób leczenia chorób psychicznych? W PZS w Oleśnicy od roku 2021 wykonano 23 aborcje ze wskazań psychiatrycznych”. Jest jeszcze furgonetka antyaborcyjna krążąca wokół szpitala, w którym pani pracuje.
GIZELA JAGIELSKA: Jeszcze do niedawna były też manifestacje przed wejściem do szpitala – parę osób, z transparentem, odmawiało różaniec. Były demonstracje przed prywatnym gabinetem moim i mojego męża. Na banerach: „ile już pan dzieci zabił, panie Jagielski?”, ale mój mąż wygrał z nimi w sądzie i już nie przychodzą. Ostatnio opublikowali na YouTubie film o tym, jak w szpitalu w Oleśnicy zabija się dzieci z powodów psychiatrycznych.
Mówią w nim, że w Oleśnicy po wyroku TK Julii Przyłębskiej sprzed dwóch lat wykonuje się w kraju najwięcej legalnych aborcji.
Jest to możliwe. Oni mają prawo do informacji publicznej i korzystają z niego coraz częściej. Kiedyś było tak, że występowali o nią co roku, potem co pół roku, teraz już wydaje mi się, że co trzy miesiące. Co chwila podpisuję dokumenty z odpowiedzią dla nich.
Pamięta pani ten moment, kiedy fundacja zaczęła się pojawiać pod szpitalem?
To było kilka lat temu. Kiedyś organizowali wśród szpitali coroczny konkurs na Heroda roku (Herod Wielki kojarzy się głównie z rzezią niewiniątek w Betlejem, a jego syn Herod Antypas ze ścięciem Jana Chrzciciela – red.). Uwzględniali w nim naszego ówczesnego dyrektora. Ale to było mocno przed wyrokiem Trybunału.
„Trzy razy kontrolowała nas policja. Powiedzieli, że zostanie na nas skierowany wniosek o ukaranie do sądu”. I jeszcze: „Widzieliśmy, jak pracownik szpitala wybiega z placówki i nagrywa nasze jazdy, kiedy indziej samochód jechał za nami przez kilkadziesiąt minut niemal zderzak w zderzak, innym razem kierowca wyjechał ze szpitalnego parkingu i trąbił na nas na trasie od szpitala do ul. Wojska Polskiego”. Tak wyglądają potyczki z aktywistami?
To, co starostwo i burmistrz mogli zrobić z tą sprawą, zrobili. Przez pewien czas pod szpitalem stała furgonetka, ale zmieniono uporządkowanie ruchu, żeby nie można było tam zaparkować. Podobnie w Warszawie straż miejska ustawiła na ulicy specjalne zapory, aby zablokować parkowanie furgonetki w ruchliwym miejscu w pobliżu urzędu miasta. Natomiast z jeżdżącym banerem niewiele można zrobić.
Przyjeżdżają pacjentki z innych miejsc w Polsce?
One przyjeżdżają z całej Polski. Od Pomorza po Tatry. Przyjmowałam pacjentki z podlaskiego, Rzeszowa, Szczecina, Pomorza, Olsztyna – one są po prostu zewsząd.
Czy w związku z tym więcej niż zazwyczaj par oczu patrzy pani na ręce? Może była jakaś rozmowa z dyrektorem, który sugerował, by aborcji było mniej?
Nie czuję takiej presji, bo mam szczęście pracować z dyrektorem, który wykazuje podobną postawę. Tzn. kieruje się aktualną wiedzą medyczną, stanem prawnym i nie ocenia kobiet. Poza tym jest mi na pewno łatwiej, bo jestem zastępcą dyrektora ds. medycznych. Nikt na mnie nie naciska, ale jest mi przykro, że te kobiety muszą z Podlasia czy Szczecina przyjeżdżać aż tutaj.
Z zaświadczeniem psychiatrycznym w dłoni?
Przede wszystkim. Chociaż czasami są wskazania innego typu. Na przykład zdarzyła się pacjentka, która z powodów kardiologicznych miała 50 proc. szans na zgon, jeżeli kontynuowałaby ciążę.
Ze świadczeniem psychiatrycznym prawidłowo skonstruowanym nigdy mi się nie zdarzyło. Kiedyś zjawiła się pacjentka w czwartej ciąży, ok. 30. tygodnia, po trzech cesarkach, która chciała zakończyć ciążę ze względu na żylaki i chorobę żylno-zakrzepową. To jest stan, który leczymy, i on w tamtym momencie nie zagrażał życiu lub zdrowiu.
Zdarzyło mi się też konsultować pacjentkę po odpłynięciu wód płodowych bez ryzyka zakażenia septycznego, też z wysoką ciążą. Nie przyjęliśmy jej do terminacji, uważaliśmy, że nie było wskazań, w tym psychiatrycznych. Zaleciliśmy kontrolę, ale nigdy się u nas na niej nie zjawiła.
W jaki sposób chciałaby pani, żeby prawo regulujące w Polsce aborcję się zmieniło?
Mam odpowiedzieć jako kobieta czy jako lekarka?
W obu przypadkach.
Jako kobieta chciałabym, żeby decyzja o przerwaniu ciąży należała do kobiet. Żeby od ich woli zależał dostęp do aborcji, zarówno tej farmakologicznej, jak i chirurgicznej na późniejszych etapach, do czasu osiągnięcia przez dziecko możliwości życia pozamacicznego, czyli do 20–23. tygodnia ciąży. W kwestii aborcji ze względu na wady płodu popieram rozwiązania takie jak w Hiszpanii czy Izraelu; niektóre wady układu nerwowego, ciężkie i powodujące duże upośledzenie, rozpoznajemy dopiero w trzecim trymestrze, więc terminacja – oczywiście po diagnozie i konsylium – powinna być możliwa do końca ciąży.
Natomiast jako lekarz życzyłabym sobie, żeby aborcja została częściowo wyłączona spod jurysdykcji szpitali – aborcja farmakologiczna naprawdę bezpiecznie może się odbyć poza placówkami. W wielu krajach działają kliniki i specjalne centra, które udzielają tych świadczeń. Chciałabym, aby również w Polsce powstały placówki o takim przeznaczeniu, odciążyłoby to infrastrukturę szpitalną. Jeśli kobieta nie musi być objęta specjalistyczną opieką, np. ze względu na choroby przewlekłe czy w przypadkach, gdy nie znamy przyczyny występowania wad u płodu i chcemy poszerzyć diagnostykę, to takie aborcje (i farmakologiczne, i chirurgiczne) spokojnie mogą być wykonywane właśnie w takich centrach medycznych, poza szpitalem
Napisz komentarz
Komentarze