Długo mnie tutaj nie było, ale liczę na wasze zrozumienie, skąd to wynika. Od kilku miesięcy jestem skupiona wyłącznie na walce o życie mojego synka Oliwiera, to długa i trudna walka. Jest to dla mnie i moich bliskich ciężki czas. Jestem 24h na dobę z Oliwierem, mamy lepsze i gorsze dni. Wierzę mocno w to, że moje modlitwy zostaną wysłuchane i przy pomocy nowoczesnej medycyny Oliwierek będzie zdrowy"
– napisała Magdalena Stępień na Instagramie.
Przypomnijmy, że pochodząca z Oleśnicy modelka połowie stycznia poinformowała w sieci, że jej półroczny synek ma nowotwór.
I zwróciła się do internautów z pomocą w zebraniu pieniędzy - 300 tys. zł - na leczenie za granicą. Kwotę zebrano szybko i Oliwier mógł podjąć leczenie w Izraelu.
W swoim najnowszym wpisie oleśniczanka poinformowała też:
Ponieważ to dzięki wam zebrałam pieniądze na ratowanie Oliwierka, czuję się w obowiązku poinformować o przebiegu leczenia. Jest mi bardzo przykro, że zostałam posądzona o to, że mogłabym oszukać wszystkich, którzy wpłacili pieniądze podczas zrzutki i przeznaczyć je na coś innego niż leczenie mojego syna. Zdaje sobie sprawę też, że najgłośniej »krzyczą« osoby, które w pomoc się nie zaangażowały. Dziękuję raz jeszcze wszystkim, którzy mi pomogli i mnie wspierają, rozumieją i nie oceniają.
I dodała na Instagramie:
Kiedy dotarliśmy do szpitala w Izraelu, przedstawiono mi szczegółową kalkulację kosztów badań, pobytu w szpitalu jak również leczenia. Okazało się, że zebrana kwota wystarczy nie tylko na badania, ale również na trzymiesięczne leczenie mojego syna. W tym czasie Oliwier miał robione badania potwierdzające diagnozę postawioną przez lekarzy w Polsce. Pierwsze trzy tygodnie to czas spędzony całkowicie w szpitalu bez przepustek. Jak się okazało z wyników badań, jest to jeszcze rzadsza odmiana nowotworu wątroby, niż początkowo sądziliśmy. Lekarze w Izraelu robią wszystko, aby ustalić najlepszą metodę leczenia, co nie jest łatwe ze względu na bardzo małą ilość takich przypadków. Szukamy rozwiązania tutaj (czekamy m.in. na wyniki badań genetycznych), do momentu, kiedy nie znajdziemy miejsca na świecie, gdzie lekarze mieli już doświadczenia z tego rodzaju nowotworem u dzieci
Podała również, że
w tej chwili nie przebywamy stale w szpitalu, jednak co dwa dni pojawiamy się na oddziale onkologicznym celem podania kolejnej dawki chemii lub przeprowadzenia badań kontrolnych. U mojego syna pojawiły się również przerzuty, ale na szczęście nie powiększają się dzięki chemioterapii. Powoli oswajam się z myślą, że mój syn jest ciężko chory. Że ta walka będzie trwała bardzo długo. Trudno to zaakceptować, bo tak zwyczajnie po ludzku nie godzę się na to co dzieje się z moim dzieckiem. Ale jednocześnie jestem spokojna, bo głęboko wierzę w to, że się uda. Cieszę się każdą chwilą spędzaną z moim synkiem. Ta sytuacja też powoduje wiele przemyśleń, refleksji
Magdalena Stępień ujawniła również, jak wyglądają jej obecne stosunki z Jakubem Rzeźniczakiem, ojcem dziecka:
Tu też pojawia się temat taty Oliwiera. Pracujemy nad naszymi relacjami, nasze dziecko jest dla nas najważniejsze. Jego dobro jest ponad wszystko. Jesteśmy w stałym kontakcie.
Kuba zadeklarował również, ze się zaangażuje w leczenie Olisia. Cieszy mnie to, że potrafiliśmy wznieść się ponad sprawy, które nas dzielą i skupić się na tym, co naprawdę ważne
Stępień podziękowała też za wsparcie i poprosiła o modlitwę.
Napisz komentarz
Komentarze